Czy krzyk w świecie online jest przemocą?
Zapewne gdybyśmy usiedli przy jednym stole w świecie rzeczywistym, to nikt z nas nie miałby żadnych wątpliwości, że krzyk w świecie rzeczywistym jest agresją, przemocą psychiczną, a jak jest z tym krzykiem w świecie online?
Prowadząc warsztaty w ramach przygotowanego przeze mnie charytatywnego programu – Bezpieczeństwo w sieci – zwracam uwagę na bezpieczeństwo nie tylko materialne, ale i psychiczne, czyli hejt, czy też ogólnie powiedziawszy przemoc stosowaną w świecie online. Zazwyczaj przykłady, które przedstawiam są z cyklu … z życia wzięte.
Oto jeden z przykładów, który zwraca uwagę na krzyk w świecie online:
Poniżej zapisałam słowo w różnych wersjach. Czy jesteś w stanie “wyczuć” emocje jakie kryją się pod konkretną formą zapisu słowa – sweter?
sweter SWETER Sweter! SWETER!! SWETER!!!!!!!!!!!!
Przyporządkuj osobę posiadającą daną emocje do w/w słów:
– spokojna,
– podniesiony głos,
– krzyk,
– wrzask z wściekłością.
Szczerze mówiąc nie spotkałam się do tej pory z osobą, która miałaby jakikolwiek problem z wyczuciem emocji, jakie kryją się pod danym zapisanym słowem.
Chyba każdy z nas dobrze wie, że pisanie z włączonym caps lockiem jest traktowane jako krzyk (oczywiście są wyjątki), więc czym tak naprawdę różni się krzyk w świecie rzeczywistym, od krzyku w świecie online? Zapewne tym, że pisząc nie mamy danej osoby naprzeciwko siebie, a może mamy złudne wrażenie, że nikt nas nie widzi, albo że nikt nie wyczuje naszych emocji, albo że nie ma tak naprawdę znaczenia jak dane słowo zapiszemy. Czy, aby na pewno?
Odnieśmy się zatem najpierw do sytuacji w świecie rzeczywistym.
Załóżmy, że jesteśmy w dużym pomieszczeniu. Stoisz na scenie, a na widowni siedzą uczestnicy spotkania. Omawiasz jakieś zagadnienie. Wszyscy słuchają, jednak okazuje się, że wypowiadając jakieś słowo, wymawiasz je niepoprawnie (nie ma to znaczenia czy to ze stresu, czy z innego powodu). Nagle wstaje osoba publiczna, aktor i z wściekłością wrzeszczy, że tak się nie mówi. Jak zareagowaliby uczestnicy na sali? Widok, w którym cała sala się z Ciebie śmieje, jest ostatnią rzeczą jaka przyszła by mi do głowy. W sumie to i widok aktora, który wstaje i wrzeszczy, że tak się nie mówi też jakoś ciężko mi sobie wyobrazić. Jestem przekonana, że furiat w ogóle by się nie odezwał, a jeżeli już by to zrobił, to na pewno większość osób próbowałaby go uspokoić. No bo przecież komu z nas nie zdarzają się potknięcia, przejęzyczenia, czy po prostu niepoprawna wymowa chociażby z powodu takiego, że od dzieciństwa mówiliśmy “wanczać” i nikt nas nigdy nie poprawiał?
Teraz przejdźmy do świata online i tutaj także odniosę się do konkretnego przykładu. Współpracuję z klientem, który posiada ogromną wiedzę z danej dziedziny, jednak ma problemy z poprawną wymową. Któregoś dnia stwierdziłam, że pokażę mu, że poprawna wymowa jest ważna, jednak dzięki ludziom w przestrzeni internetu można się jej nauczyć, a przede wszystkim można przestać się tego wstydzić. Nagrałam krótki filmik w którym popełniłam dwa błędy – zamiast sweter powiedziałam swetr; drugi, zamiast – co sprzedawane jest za pomocą tego zdjęcia? powiedziałam – co sprzedawane jest na tym zdjęciu? Postanowiłam dla tych bardziej spostrzegawczych odbiorców napisać tekst na nagraniu prawidłowo, aby podpowiedzieć, że jest w tym tzw drugie, ukryte dno. Nagranie udostępniałam na TikToku, oraz FB. Okazało się, że na jednym i drugim portalu, zwracano uwagę tylko na niepoprawnie wypowiedziane słowo – sweter – zapewne dlatego, że mocniej je zaakcentowałam. Nikt za to nie zwrócił uwagi na niepoprawnie ułożone zdanie. Na TikToku zdecydowana większość osób dobrze się bawiła, a jak już ktoś zwrócił uwagę na wymowę, to zrobiono to, naprawdę w dość delikatny sposób. Za to na FB komentarze poprawiające mnie, pojawiały się jeden pod drugim. W większości komentarzy słowo, które niepoprawnie wypowiedziałam było pisane dużymi literami, co oznaczało, że osoby, które je piszą krzyczą na mnie. I tak się zastanawiam … jeżeli napisaliby to słowo małymi literami, to ja bym tego nie zrozumiała, że jest to niepoprawna wypowiedź? Do tego oczywiście nie wystarczył jeden komentarz. Każdy chciał być tym “mądrym”, “mądrzejszym”. Pojawiły się też osoby, które sobie z tego heheszkowały, pisząc słowami, które nie są poprawne językowo. Była też osoba, która twierdziła, że potrzebuję przeczytać słownik – hmmm czy aby na pewno by mi to pomogło? Może … No i w sumie potraktowałabym to wszystko jako dość ciekawe doświadczenie, z którego jeszcze kilka interesujących rzeczy wyciągnęłam, gdyby nie to, że … aktor, postanowił poświęcić swój cenny czas i dodać swoje trzy grosze. Może stwierdził, że wrzucone nagranie jestem jeszcze w stanie jakoś poprawić? Może pomyślał, że inni mi o tym powiedzieli, więc to się nie liczy, a liczyć się będzie jak on to zrobi?
Pan Jacek Borkowski, może miał zły dzień, może był wkurzony na kogoś, tego nie wiem, jednak wiem, że wykazał w stosunku do mnie agresję, przemoc psychiczną (słowo napisane dużymi literami + użycie sporej ilości wykrzykników jest wrzaskiem). Ważne jest także to, że skomentował nagranie nie jako pierwsza osoba, ale jako któraś z kolei, czyli nawet nie zadał sobie trudu, aby zobaczyć czy przypadkiem już ktoś nie zwrócił mi uwagi w tym temacie. Zaraz po nim przyszli Ci, którzy mu przyklaskiwali, śmiejąc się z mojego komentarza, w którym zwracam uwagę na to, że jako osoba publiczna nie powinien tego robić. Nieważne dla nich było to, że niektórzy sami w komentarzach mieli problem chociażby z prawidłową odmianą słów. Nieważny dla nich był fakt, że w nagraniu były napisy w poprawnej wersji, a w sumie to jedyne co się dla nich liczyło, to wyśmiewanie mnie i poklepanie po ramieniu aktora. Niektórzy po mojej odpowiedzi na ich komentarz, usunęli rozmowę, jednak i tak nie da się ukryć faktu, że większość osób na mnie krzyczała i mnie wyśmiewała. Ostatecznie to nagranie z FB nie zostało pokazane klientowi. Do tego gdyby nie fakt, że codziennie pracuję nad sobą, to zapewne usunęłam nagranie, schowałabym się pod kocem z toną czekolady. Wychodząc spod koca, do tego chwyciłabym za papierosy (chociaż nie palę), miałabym załamanie, no i zapewne docelowo depresję. Na pewno przestałabym działać w świecie online. A tak, ponieważ pracuję na codzień nad sobą, wiem jak działa na nas przemoc w przestrzeni internetu, to tylko nie spałam jedną noc, a przy zamknięciu oczu przez dwa dni widziałam komentarz szanownego aktora, oraz ludzi, którzy się ze mnie wyśmiewali.
Zapewne można by było powiedzieć, że użalam się nad sobą, przesadzam, a tak naprawdę mam gdzieś poprawną wymowę. Codziennie pracuję z klientami, których komentarze w sieci przerastają i nie są to komentarze przepełnione hejtem. Widząc jak wypowiadane słowa przez innych są w stanie nam zryć beret uważam, że jest to bardzo ważny temat, chociażby ze względu na osoby, które są słabe psychicznie, zwłaszcza, że temat ten dość często jest pomijany, a w sumie jeszcze częściej lekceważony, bagatelizowany.
Jakiś czas temu napisałam artykuł o tym, co możemy oczekiwać od innych, a czego nie – czytam – poruszam tam temat tego, jaką mają na nas moc uderzenia w przestrzeni internetu osoby publiczne, aktorzy, politycy, czy też osoby z zasięgami, oraz wspominam tam o tym, że takie osoby powinny przechodzić odpowiednie szkolenia z korzystania ze świata online. A przede wszystkim pokazuję różnicę między hejtem jaki dotyka osobę publiczną, a hejtem jaki się wylewa na innych od osób publicznych.
Wczoraj pojawiły się informacje, że jedna z moich ulubionych aktorek Pani Anna Dymna mierzy się po serialu “Wielka woda” z ogromnym hejtem i jej słowa mocno mnie zszokowały – (…) Niby jestem do tego przyzwyczajona (…). Gdyby mnie tylko Pani Ania mogła usłyszeć … to powiedziałabym jej …
Pani Aniu! Do hejtu nie da się przyzwyczaić. Hejt powoduje ból i do niego po prostu nie dość, że nie można, to jeszcze nie warto się przyzwyczajać, ponieważ będzie to wracało jak bumerang. Walczyć z nim też nie warto. Warto go zrozumieć, “zobaczyć” kto jest adresatem, przytulić go i odpuścić. I wiem, że nie jest to łatwe, ale też wiem, że jest to możliwe. Właśnie dlatego kilka lat temu przygotowałam PPA
Często czytając komentarze zastanawiam się … czy jeżeli jesteśmy osobą publiczną, to naprawdę nie możemy zwracać innym uwagi dyskretnie, za tzw sceną publiczną? Potrzebujemy dokonać linczu publicznego, aby pokazać jakim to “kozakiem” nie jesteśmy? Niepoprawnie wypowiedziane słowa są w stanie naprawdę tak bardzo zrobić innym krzywdę?
Czy krzyk w świecie online jest przemocą psychiczną?
Krzyk na drugą osobę w przestrzeni internetu był, jest i będzie przemocą psychiczną. Wieloletnie analizy zachowań w przestrzeni internetu, oraz praca z osobami (zajmującymi się obsługą klienta, właścicielami firm), które doświadczają przemocy pokazują, że przemoc nie musi być w cale długotrwała i często taka nie jest. Dobrze wiemy, że przemoc psychiczna w świecie rzeczywistym jest określana jako znęcanie się nad innymi i tak naprawdę może przyjąć różne formy. Do tego w świecie offline jest ona dość trudna do udowodnienia, ponieważ nie pozostawia śladów widocznych na ciele, a najgorsze jest to, że bardzo często sama ofiara przemocy psychicznej nie zdaje sobie sprawy z tego, że doświadcza przemocy, jednocześnie doświadczając skutków takiej przemocy. Znęcanie się w świecie offline zazwyczaj odbywa się przy tzw zamkniętych drzwiach, czyli bez świadków. W przestrzeni internetu zazwyczaj nic nie dzieje się bez świadków (no chyba, że dzieje się to w prywatnych rozmowach), zawsze znajdzie się ktoś, kto przeczytał taką pogawędkę. Przemoc psychiczna w przestrzeni online najczęściej jest kojarzona z hejtem, podczas którego wystarczy tzw jednorazowy strzał, który powoduje u osób hejtowanych m.in. depresje, ciągły stres, blokady działania, zaburzenie snu, lękowe, problemy emocjonalne, dolegliwości psychosomatycznych, spadek nastroju, utrata pewności siebie, zaniżanie samooceny, samookaleczenia, ataki paniki, problemy zdrowotne, tragedie życiowe itd. czy też samobójstwa. Jednak rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że w tym świecie działają na nas dodatkowe siły, których nie doświadczamy w świecie rzeczywistym. Do tego zapominamy o tym, że są jeszcze oprócz hejtu inne rodzaje przemocy w tym – krzyk. Świat online ma to do siebie, że … w tej przestrzeni nic nie ginie i z łatwością można udowodnić, że ktoś przekroczył granicę, której się nie przekracza i nie powinno się tego zostawiać, lekceważyć, czy też bagatelizować.
I żebym była dobrze rozumiana. Nie, nie użalam się nad sobą, bo ktoś na mnie nakrzyczał, czy też mnie wyśmiał. Nie chodzi w tym wszystkim o mnie, ale o to, że zamiast mnie (osoby która to zrobiła świadomie), w tym konkretnym przypadku, gdzie aktor przychodzi do kogoś na profil i wyżywa się na osobie, która niepoprawnie wymawia dane słowa, mogła być osoba, która po takiej akcji zaliczyłaby doła, miałaby problem ze snem, skupieniem, odpuściłaby działania online, a może i wpadłaby w depresje.
Naprawdę dość rzadko mówimy o przemocy psychicznej, a ona jest tak bardzo ważna nie tylko dla nas, ale także dla naszych dzieci. Już dzisiaj widać coraz większe skutki tego, że nie potrafimy działać poprzez świat internetu. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to dzieci, młodzież biorą z nas przykład i krok po kroku, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku przekraczają granice, których przekraczać nie powinni, a my dorośli zamiast zastanowić się nad swoim zachowaniem, nad tym co zostawiamy w tej przestrzeni, bagatelizujemy to, albo docelowo przy różnych podbramkowych sytuacjach winę zwalamy na innych. Wszystko zaczyna się od nas samych i patrząc na skutki uboczne naszych zachowań, warto dostrzec nie tylko czubek własnego nosa.
Pamiętajmy o tym, że po drugiej stronie ekranu zawsze jest osoba, która tak jak my myśli, czuje, przeżywa i nigdy do końca nie wiemy z jakimi problemami się na codzień boryka.
To na tyle …
Przesyłam ciepłe myśli … 🫶