Czy możemy powiedzieć, że jesteśmy już wszyscy uzależnieni od internetu?
Śmiało powiem – oczywiście, że TAK! Do tego dodam, że niestety ale mało kto wie o tym, że uzależnienie nie objawia się tylko całodziennym siedzeniem z głową w telefonie czy też komputerze. Dzisiejsze uzależnienie jest skoncentrowane na różnych poziomach, ważne żeby te obszary wyłonić, zobrazować i pokazać jak sobie z nimi radzić, nie dopuszczając do tego aby przenieść się w nierzeczywisty świat.
Jeżeli chodzi o cudowny świat online i uzależnienie, to za względu na pandemię, nastał dla nas wszystkich naprawdę ciężki czas. Dużo się mówi o uzależnieniu od internetu, jednak mało kto mówi jakie powinniśmy wprowadzić rozwiązania, aby się od tego ustrzec. Rzucane są często puste hasła, które mają za zadanie powiedzieć, że mówiąc o cząstce jednego problemu – coś robimy, jednak nikt nie mówi o tym, skąd dokładnie się to bierze i jak chwycić przysłowiowego “byka za rogi”. Samo mówienie, że np dzieci nie powinny siedzieć tyle przy komputerze, nie wystarczy, ponieważ i tak z powodu pandemii są zmuszone do tego aby przy nim siedzieć. Temat ten wyrywkowo poruszany jest przez wiele znanych osób, czy też firm, jednak z tego co widzę to każdy porusza tylko kawałek tego tematu udając, że poza tym nie ma nic więcej. Zastanawiam się dlaczego wszyscy się tak zachowują, że chcą tylko zakrywać ranę plastrem nie patrząc na to, że po jego zdjęciu rana nad będzie krwawić, a może i pojawią się kolejne. Codziennie zastanawiam się dlaczego nie uczy się dzieci, nas dorosłych jak poruszać się po tym świecie, jak w nim bezpiecznie działać, jak weryfikować wiedzę itd itd? Dni przeciekają przez palce, więc czasu mamy coraz mniej.
Cichy, rześki, wrześniowy poranek. Siadam na brzegu łóżka, spoglądam w okno podziwiając wschód słońca. Jak codzień nasłuchuję porannego, jesiennego śpiewu ptaków wydobywającego się przez uchylone okno. Moje myśli biegną od razu w stronę osób, które swój dzień zaczynają włączaniem aplikacji w telefonach. Siedząc tak widzę, jak ta “magiczna” moc internetu, sięga swoimi łapami w nasze umysły, przenika do serca robiąc z nas nieświadomych głupców, którzy jak zombi pragną karmić się dźwiękiem powiadomień, reakcjami, wyświetleniami poszczególnych publikacji. Jednak ta moc nie tylko drzemie w wyświetleniach, czy też powiadomieniach. Codziennie dostrzegam nowe łapy, które sięgają po kolejne niewinne ofiary. Ofiary, które nie spodziewając się niczego korzystają z aplikacji, które są przecież “nieszkodliwe” bo są ogólnodostępne, nie zdając sobie sprawy z tego, że internet sam w sobie nie jest niebezpieczny, jednak tylko wtedy, kiedy wiemy jak on działa i jak się w nim zachować. Niebezpieczeństwo które na nas czeka, zabiera nam krok po kroku, niesamowity, cudowny realny świat, który czeka na nas tuż za oknem. Siedząc bezradnie dostrzegam w myślach “łapy”, które jak macki sięgają dosłownie wszędzie. Wchodzą w nasze ciała przez oczy, uszy dostają się do środka podkręcając ciśnienie, krwiobiegiem dostają się do serca, które wraz z każdym uderzeniem powodują w nas podniecające uzależnienie. Chcę zobaczyć skąd one wyłażą i jakim pazurem nam robią trudno gojące się rany. Czuję, że muszę je zobaczyć i doświadczyć mocy ich uścisku, żeby ostrzec innych. To jest jak pocałunek samego “szatana” niby niegroźny, a jednak dobrze wiesz co po nim na Ciebie czeka. Doświadczasz tego wiedząc … dlaczego tak jest i wiedząc, że niebawem się to skończy. Wszystko ucichnie. Cierpisz, ale wiesz, że dzięki temu będziesz wiedzieć więcej, pokażesz cudowny świat online, jednak z zupełnie innej strony. Siedzę, a w głowie układa się wszystko to co zobaczyłam, przeczytałam, doświadczyłam …
Sporo się mówi o uzależnieniach dzieci od internetu, jednak sprawa jest bardziej skomplikowana niż nam się wydaje. Chociażby nie bierzemy pod uwagę tego, że żyjemy w czasach w których już nie tylko dzieci są uzależnione od internetu.
Ta “moc” w dniu dzisiejszym przenika w każdego z nas, bez względu na to, czy tego chcemy, czy też nie. Jednak ważne jest to, aby zdawać sobie sprawę z jej istnienia, dzięki czemu łatwiej nam będzie zrozumieć, dlaczego tak ważne jest robienie sobie przerwy od internetu, ale nie tylko za pomocą odłożenia telefonu na półkę. Tutaj potrzeba czegoś więcej. Z tą siłą internetu spotkałam się pierwszy raz kilka lat temu i nazwałam ją – “zamiana świata”. Jednym z uzależnień od internetu jest zamiana świata offline na online, gdzie przenosimy się i żyjemy w wyidealizowanym świecie. Wiele osób, firm tak robi. Tworzą swoje awatary, swoje światy którego w świecie rzeczywistym nie znajdziemy, a wszystko to dla chęci łatwego zysku. Pamiętam jak rozmawiałam z dziewczyną, która twierdziła, że jest fotografem. Miałam co do tego wątpliwości. Nie chodzi tutaj o jakość robienia zdjęcia, ale o to co działo się po zrobieniu zdjęcia czyli – obróbka. Sama uwielbiam robić zdjęcia. Dla mnie to niesamowite, że ten moment, tą jedną, jedyną chwilę, która już nigdy się nie powtórzy, mogę uchwycić i pokazać innym. To naprawdę niesamowite, że za pomocą jednego przycisku mogę uchwycić to co mnie otacza, to co dla mnie jest ważne, pokazując dokładnie tak jak widzą to moje oczy w tej jednej chwili. Jednak w tym wszystkim nie ma i nie powinno być za dużo obróbki. No bo po co udoskonalać doskonały świat rzeczywisty? Mocno podciągnięte kolory, nienaturalne twarze z idealną, gładką bez zmarszczek skórą, powycinani ludzie i rzeczy z otoczenia, powklejane rzeczy, których w tym miejscu spotkać nie możemy itd W takim przypadku nie mówimy o zdjęciu, ale już o grafice wykonanej ze zdjęcia, a jeżeli tak, to osoba wykonująca takie zdjęcia nie może być fotografem, tylko chociażby grafikiem fotograficznym, ponieważ pokazuje przerobiony świat rzeczywisty, czyli nierealny. Fotograf dla mnie potrafi zrobić zdjęcie w taki sposób aby nie trzeba było w nim dokonywać ostrych przeróbek. Zaczęłam się wtedy mocno przyglądać tym wszystkim “fotografom” i ich klientom. Wtedy dostrzegłam matki, które na siłę chcą mieć zdjęcia wyidealizowanych dzieci, kobiety, które chcą usunięcia zmarszczek z ich twarzy, wyszczuplenia, wybielenia zębów, powiększenia piersi itd. Dostrzegłam fotografów, którzy idą na łatwiznę – cykają zdjęcie nie zwracając uwagi na to co jest dookoła twierdząc, że … to się wytnie, tu poprawi, tu dociągnie. Tak naprawdę zobaczyłam “potwora” który zabiera nam to co najcenniejsze – siłę i moc cudownego świata rzeczywistego. Właśnie tego pewnego dnia pojawił się maluteńki świat dziecka, które siedząc obok matki omawiającej sesję zdjęciową dostrzega jak bardzo jest “brzydki” w jej oczach, jak bardzo trzeba je “naprawić”. Zobaczyłam obraz matki, która prosi o mocny “retusz” na wykonanych zdjęciach córeczki. To wszystko naprawdę tworzy wizję przerażającego potwora bazującego na nieistniejącym świecie! Warto dodać do tego aplikacje, które pomagają nam w “naprawie” wyglądu. To co dzieje w takich chwilach w umysłach dzieci odbije się czkawką. Ten czas już nadchodzi. Te macki zaczynają docierać w nas coraz głębiej i głębiej. Szczegóły spotkania opisałam mówiąc o profesjonalnym fotografie.
Wyobraźmy sobie np kobietę, która od dzieciństwa wychowana została w rodzinnej “niewinnej” otoczce – poprawmy Twoje zdjęcia będziesz wyglądała pięknie. Czy jest możliwość żeby takie dziecko wyrosło na kobietę, która nie ma “wyrytego” w głowie patrząc bez makijażu rano w lustro – wyglądam okropnie? Wyobraźmy sobie mężczyznę, który codziennie siedzi z przyklejonym telefonem w ręce, rzadko podnosząc głowę. Widzi zdjęcia “idealnych” kobiet. Codziennie czyta o tym jak bardzo one sięgają ideału nie tylko pod względem fizycznym, ale i duchowym tworząc idealne małżeństwo. Czy jest możliwość, żeby taki mężczyzna na stałe związał się z kobietą, która nie ma za wiele wspólnego z ideałem jaki wytworzył się w jego głowie? Czy nie idziemy w kierunku który Chiny obrały już jakiś czas temu – małżeństwa z kobietą wytworzoną w aplikacji, którą można włączyć i wyłączyć kiedy się chce? Wydaje się nierealne? A jednak. Niestety. To się dzieje już od jakiegoś czasu. Nie możemy tego przespać!
Codziennie po otwarciu oczu mam w głowie jedną najbardziej przerażającą historię kobiety, której mąż uzależniony jest od świata online, tak bardzo, że słowa, które do niej mówi nawet mnie bolą. Słowa, które odbijają się w moich myślach niczym piłeczka odbijana od ściany. Jako kobieta nie wyobrażam sobie żeby mąż powiedział mi – zrób sobie makijaż na noc, żeby rano “świeżo” wyglądać. Nie wyobrażam sobie, żeby w momencie jak przytyłam powiedział do mnie pokazując zdjęcia z internetu – zobacz jak inne wyglądają w Twoim wieku! Zrób coś z tym, bo spasłaś się jak świnia! Codziennie szukam rozwiązania dla niej … dla dorosłych, bo wiem, że im jesteśmy starsi to niestety nierealne staje się przekonanie nas, że jesteśmy uzależnieni i musimy coś z tym zrobić. Rodzic jak dostrzeże przekraczanie granic przez dziecko jest w stanie wziąć je za rękę i zaprowadzić do specjalisty, w przypadku osoby dorosłej … już nie jest to takie proste. Trzeba złożyć każdy szczegół wpływający na nasze uzależnienie jak puzzle w całość, bo wiem, że taki świat czeka już na nas tuż za rogiem.
Uzależnieni jesteśmy też chociażby od “ubezwłasnowolnienia” za pomocą aplikacji śledzących naszych dzieci, czy też partnerów. Naprawdę jest sporo poziomów uzależnienia od internetu.
Tak! Jesteśmy uzależnieni od internetu i to warto sobie uświadomić już dzisiaj. Nie wystarczy nam niestety odkładanie na chwilę telefonu na półkę. Należy wdrożyć odpowiednie kroki, które codziennie, systematycznie będą wydzierać niewidoczne macki z naszego serca, umysłu.
Jestem uzależniona od internetu, jednak nie nadużywam go od 4 lat. Codziennie pracuję za pomocą świata online i bardzo dobrze wiem, że muszę wdrażać systematycznie odpowiednie kroki, żeby nie wrócić do nałogu, no i w moim przypadku, żeby nie zwariować. Co jakiś czas przekraczam progi, które pomagają mi świadomie, bezpiecznie dostrzegać piękno obu światów. Niestety nie jest to łatwe. Przekraczając progi dostrzegam jak głęboko te macki w nas wchodzą, docierając do najgłębszych zakamarków aby się zadomowić, widzę jak trudno je rozplątać i wyrwać. Ostatni czas dla mnie nie był łaskawy. Jako osoba uzależniona, ale świadoma widzę więcej niż inni. Analiza całego procesu sprzedaży nie tylko online nauczyła mnie wielu rzeczy. Siadając przy komputerze, czytając tekst, widząc zdjęcia “widzę” autora, jego uczucia w trakcie pisania czy też robienia zdjęcia. Nauczyła mnie także weryfikować wiedzę, składać ją w całość i docierać w miejsca zazwyczaj niedostępne dla innych. Teraz jest dla mnie czas w którym … nie jestem jeszcze gotowa opowiedzieć o wszystkim co przeżyłam. Jednak wiem, że bez względu na wszystko powinnam o niektórych rzeczach powiedzieć, o niektórych może zapomnieć? a o niektórych … niestety ze względu na bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny może nigdy nie mówić? Swoimi analizami dotarłam do … “końca internetu” … a może i do samego “piekła”, które zabrało mi kilka miesięcy mojego życia. Patrząc na to co się dzieje w świecie online, do czego prowadzą uzależnienia w każdym jego zakamarku zobaczyłam coś, co popchnęło mnie w ramiona samego … “szatana”. Przygotował dla mnie dni, które chciałabym wymazać ze swojej pamięci.
Teraz z perspektywy czasu wiem, że dzięki temu co doświadczyłam włożyłam ostatni czarny puzzel w układankę, która obrazuje w jaki sposób na nas działa każda rzecz jaką widzimy w świecie internetu. I tu niestety różowe okulary nie działają.