“Anatomia upadku” psychoanaliza filmu. Emocji i spójności.
Artykuł zawiera spoilery filmu. Jeżeli nie widzieliście jeszcze “Anatomii upadku”, sugeruję, aby najpierw go oglądnąć, wyrobić sobie swoje zdanie i dopiero później wrócić tutaj dołączając do rozmowy. A może i tylko po to, aby zapoznać się z punktem widzenia kogoś innego.
Achhh Uwielbiam odnajdywać się w świecie psychoanalizy filmu, widzianymi oczami twórców, oraz bohaterów. Oglądając film chcę poczuć emocje, gęsią skórkę na rękach, poczuć spójność płynącą z obrazu, czy też dać się prowadzić za rękę, jak dziecko we mgle. Psychoanaliza filmu “Anatomia upadku” …
przyznam się szczerze, że zastanawiałam się, czy pisać recenzję o tym filmie. Poszłam na seans przepełniona wielkimi oczekiwaniami, ponieważ …
“Anatomia upadku” psychoanaliza filmu. Emocji i spójności.
Opisy filmu jakie wylewały się z każdej strony, przekonywały mnie o tym, że jest to mistrzowski thriller psychologiczny i że naprawdę warto go oglądnąć. Zwiastun, dość mocno przekonywał swoją spójnością obrazu, muzyki, dźwięku. Jak dołożyłam do tego nagrody Złota Palma za najlepszy film, 5 oscarów itd. to … stworzyłam swoją wizję tego, czego mogę się spodziewać. Jednak po seansie, nawet z rozmów osób w kinie, wynika jasno, że nie tylko ja miałam duże oczekiwania jeżeli chodzi o ten film. Dało się słyszeć głosy rozczarowania. W filmie brakowało tego, co było “obiecane”. Miał być thriller psychologiczny, a było po prostu nudno.
No i tutaj mamy kolejny raz sytuację, w której biorąc pod uwagę psychoanalizę – nic nie dzieje się bez przypadku.
Przed wejściem do kina kupiłam sobie kawę. Okazało się, że latte duża w ich wydaniu była dosłownie połową kubka 300 ml. Poprosiłam o dolewkę mleka. Weszłam wcześniej na korytarz kina, dlatego też zostałam poproszona o zaczekanie na fotelach stojących wzdłuż korytarza. “Anatomia upadku” zaczynała się o 13:45. Była godzina 13:43, a drzwi były nadal zamknięte, dlatego też wstałam, podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Okazało się, że obok drzwi siedziała kobieta, która jak zobaczyła, że otwieram drzwi od sali, zerwała się z fotel. Zaczepiając mnie, zaczęłyśmy rozmawiać o tej sytuacji, w której nie wiemy, czy możemy wejść, czy nie.
W takiej sytuacji można by powiedzieć, że mam za duże oczekiwania. Duża kawa, otwarte drzwi. Jednak wtedy, w ogóle nie zwracałam na to wtedy uwagi. Nie “przeszkadzało” mi to w żaden sposób. Dlatego też teraz patrząc pod kątem psychoanalitycznym, tak jak zawsze na całość, biorąc pod uwagę wszystko to co się działo przed seansem, w trakcie, oraz po, to … naprawdę, nic nie dzieje się bez przyczyny.
Piszę, żeby fikcja przykryła rzeczywistość. – Sandra
W filmie “Anatomia upadku” akcja rozgrywa się na sali sądowej, która stała się dla nas niczym scena gladiatorska. Z różnych wypowiedzi prawników francuskich można się dowiedzieć, że nie do końca film jest spójny ze światem rzeczywistym. Z jednej strony mamy fikcję – film – z drugiej strony mamy świat realny. W filmie, którego akcja dzieje się we Francji, prawnik na sali sądowej siedzi obok oskarżonej. Z tego co wiem, w rzeczywistości oskarżony jest tak naprawdę oddzielony od prawnika.
W samym filmie jest sporo fikcji. Jak chociażby twierdzi ekspert w sprawie porównywania wymiarów sprawiedliwości w sprawach karnych, we Francji nie spotkał się z sytuacją w której sąd wyznacza opiekunkę do dziecka. Nawet wtedy kiedy staje się ono świadkiem w trakcie trwania procesu.
“Anatomia upadku” opowiada o kobiecie, pisarce Sandrze, która jest podejrzana o śmierć męża, Samuela. Świadkiem, który zostaje postawiony przed sąd, jest niewidomy 11-letni syn Daniel. Cała akcja tak naprawdę skupia się na szukaniu dowodów na niewinność kobiety. Odkrywając na samym początku to, co najważniejsze. Bardziej skomplikowane problemy rodzinne. Mamy kobietę, żonę, matkę, która ma problemy z alkoholem, jeszcze nie “dorosła” do zostania matką, żoną. Mężczyznę, męża, ojca możemy sobie tylko wyobrazić na podstawie różnych zlepek informacji. Wydawałoby się, że jest najważniejszy dla syna. Syna, który dbając o matkę, pełni dla niej rolę któregoś z rodziców.
Psychoanaliza filmu “Anatomia upadku” to obraz kobiety, która ma problemy natury psychicznej. Sandra codziennie spożywa alkohol. Ma problem w kontakcie z mężem. Zdrady, wybuchowość, którą słyszymy na nagraniu na sali sądowej. Problemy z wychowaniem syna, gdzie widzimy brak zainteresowania tym co robi. Dziwne rozmowy z synem, w których dla żartów pyta – czy nalać Ci whisky. Matkę, która mówi do syna – nie jestem potworem. Często mówimy na kogoś – potwór – jak jesteśmy przekonani, że ta osoba jest wyjałowiona z emocji. Mamy tutaj sytuację, w której całość filmu została wyjałowiona z emocji, tylko w niektórych momentach, mamy przebłysk emocji, tych, które płyną od innych, które i tak szybko znikają. Może o to w tym filmie chodzi? Pokazanie pustki, która jest w środku potwora. Tak myślę, że jeżeli o to by chodziło w “Anatomii upadku”, to byłoby to fikcją, ponieważ analizując morderców, dostrzegam u w ich “środku” (głowie, sercu), na pewno nie pustkę. Oni nie są wyjałowieni. Tam jest po prostu “inaczej”.
Główną postacią w filmie “Anatomia upadku” jest Sandra. To w okół niej wszystko się kręci. Sandra, która jest w domu, w momencie jak jej mąż ginie. Jest to moment w którym, jej syn wychodzi z domu na spacer z psem, Sandra kończy wywiad z dziennikarką, w trakcie którego mąż Sandry puszcza głośno muzykę. Nikt nie wie co się stało. Z jednej strony jasne jest, że Sandra jest winna, jednak to właśnie ona na siłę próbuje udowodnić nam, że jest niewinna, mimo, że fakty jasno i wyraźnie pokazują, że tak nie jest. Według reżyserki, powinniśmy się zastanawiać nad tym, czy ona jest winna, jednak manipulacja przekazem, powoduje, że przez moją głowę w trakcie filmu, nawet przez chwilę nie przechodzi pytanie – winna czy nie?
Myślę, że w całym tym filmie “Anatomia upadku, patrząc pod kątem psychoanalizy, zabrakło emocji Sandry pokazanych z różnej strony nie tyle przez aktorkę, ale to co ją otacza. Emocji, które nas przekonują, że to zrobiła, oraz emocji, które pokazują drugą stronę, że tego nie zrobiła. Dzięki temu można rozmyślać, zastanawiać się, doszukiwać, analizować. Jedyne czego mogę się trzymać to słów, ruchów, mimiki. Jednak nie mają one połączeń tak naprawdę z niczym. W przypadku filmu “Obsesja“, gdzie genialne zbliżenia np na zwykłą roślinność, gąsienice, do tego dołożona np muzyka. Momenty przepełnione symboliką psychologiczną, która ma znaczenie w samym filmie, to jeszcze mają one dalszą część w słowach, rozmowach, czynach.
Cały przekaz dla mnie utknął w próżni. To “coś” (co jest podstawą filmów psychologicznych), szukanie winy/niewinności, kochającej matki/morderczej żony, czy też kobiety zagubionej, a może i egoistycznej pisarki, która zrobiła sobie podkład pod swoją kolejną historię, to tylko jakaś tam historia, która była i nagle po zakończeniu jej opowiadania, zniknęła. Co ciekawe, dla niektórych osób, których recenzje można znaleźć, film był nawet zabawny. Chociaż ja sama nie widzę w tym filmie nic zabawnego. Sceny nami lekko manipulują, tym samym znikła mi ważność postaci Sandry i jej syna.
Pisząc tą recenzję pod kątem psychoanalizy filmu, jestem trzy dni po oglądnięcie “Anatomia upadku”. W dalszym ciągu jest on mi obojętny. Nie wracam do niego, tak jak w każdym filmie, który obejmuję psychoanalizą. Tutaj nadal jest pustka. Tak się zastanawiam, co się tutaj wydarzyło, że tak właśnie go odebrałam, i nie chodzi o historię w filmie, ale o jego produkcję. Myślę, że jest w nim trochę zamieszania. Został on stworzony z myślą o filmie psychologicznym, w którym mają być pokazane różne strony jednej historii. Historia ta ma obalać założenie, w którym, tak jak Sandra powiedziała – rzeczywistość kreuje fikcję. Powołam się na film z Julia Roberts “Poza światem”. Dokładnie tak jak w tym przypadku zatracił jedno, na rzecz drugiego.
“Poza światem” jest filmem, który miał być thrillerem, okazał się zwykłym thrillerem na bazie “teorii spiskowych”. Cała psychologia, psychoanaliza została “zjedzona” przez wplecione teorie spiskowe, scenografię. Włożono sporo wysiłku w detale, odwołujące się do spisku, muzyki, słowa, bohaterów itd. Dosłownie wszystko, nawet współpraca z reżyserami – Barack, Michelle Obama, była nasączona teoriami spiskowymi. Sugerowano, że szykuje się wojna domowa w Ameryce, a Ci rządzący tym światem, są już na to przygotowani. Całość teorii przyćmiła naprawdę genialne ujęcia. Przejścia z jednego kadru w drugi. Momenty, w których kamera “zmuszała” widza do tego, że jak chce zobaczyć co tam jest to musi wychylić się i robi to automatycznie. To właśnie ten film lepiej sprzedał się jako teoria spiskowa, niż film, który ma nam coś przekazać, coś więcej niż tylko strach przed wojną. Uważam, że skupianie się na kilku rzeczach podczas produkcji, nie do końca uzyskuje się efekt, który robi WOW.
Myślę, że ważna w tym momencie dla psychoanalizy filmu staje się tylko powierzchowna całość filmu, która wpisuje się w aktualny świat. Świat w którym podważamy wiarygodność sądów, terapeutów, prawników, na rzecz teorii, które w zależności jak się na nie popatrzymy, tak je postrzegamy. W “Anatomii upadku” jesteśmy świadkami przepychanki dowodowej na lepszą wersję. “Morderca” który udowadnia swoją niewinność, oraz “ofiara”, która nie może się sama bronić. Bronią ją osoby, które mają za zadnie udowodnić winę mordercy. Zderzenie świata dowodów opłaconego przez Państwo, ze światem dowodów opłacanym prywatnie. Mamy zeznania dziecka, który jest niewidomy, który z wiadomych powodów dba o interesy matki.
Zakończenie filmu, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Syn przytula “zagubioną” matkę, pokazując nam kolejny raz – o co w tym filmie chodzi. Tak jak to niektórzy mówią – “standardowy przypadek” – dziecka, które jest rodzicem dla matki. Do tego dołożę słowa Sandry, wypowiedzianych na imprezie po ogłoszeniu wyroku. Spodziewała się jakiegoś zakończenia, a jego tak naprawdę nie ma, nie poczuła go. Biorąc pod uwagę fakt, że jest ona pisarką, która inspiruje się światem rzeczywistym, to wyrok uniewinniający, nie jest to dla niej tak naprawdę końcem, a dopiero początkiem kariery.
Sama reżyserka mówi:
Mam złożoną historię rodzinną, o której niewiele opowiadam.
Jednak także w wywiadach twierdzi, że film nie jest oparty na jej życiu prywatnym. Inspiracją do tego filmu, była jej córka, którą obserwowała i zastanawiała się, czy ona zna jej historię.
Jest jedna rzeczy, która do mnie przemawia …
Założeniem było opowiedzenie historii upadku ciała w sposób techniczny, aby był to obraz upadku pary, historii miłosnej. – Justine Triet
I to jest cały obraz jaki nam przedstawiono. W “Anatomii Upadku” nie chodzi o to, czy Sandra jest winna, czy nie. O tym zresztą wspomina jej prawnik, kiedy ona mówi do niego – nie jestem winna. Chodzi o upadek historii miłosnej, w której ofiarą staje się dziecko. Szkoda, że nie poczułam tego z ekranu.
Co ciekawe, przeczytałam wywiady z reżyserką i dostrzegam brak spójności, z tym co chciała przekazać, z moim odbiorem. Sama w wielu wywiadach mówi o chaosie, o tym, że kierowała, poprawiała, sugerowała jak pracować kamerą. Jednak – nic nie dzieje się bez przypadku. Chciała pokazać dwie strony winy, niewinności, a pokazała dwie strony, które są stroną reżysera i widza. Początkowa scena, w której piłka powoli stacza się ze schodów, według reżyserki Justine Triet oznaczała cyt:
W moim filmie po prostu wchodzimy i schodzimy po schodach, patrząc z dołu na górę, z góry na ziemię, próbując zrozumieć, jak doszło do upadku. Trzeba było więc wejść do filmu z boku: spada piłka, złapana przez psa, który podchodzi, żeby spojrzeć na Sandrę, naszą bohaterkę, i powiedzieć nam: to właśnie ją będziemy starali się zrozumieć …
ja odebrałam to pod kątem analizy psychoanalitycznej, jako samotność w życiu rodzinnym, gdzie połączeniem jest tylko dźwięk. Myślę, że jesteśmy w momencie, w którym autor chce przekazać coś odbiorcy. Jednak następuje rozjechanie się części najważniejszej. Reżyserka nie do końca jest spójna w swoich wywiadach, w których tłumaczy, jaki przekaz niesie za sobą ten film. Raz mówi o tym, że widz ma chcieć zrozumieć Sandrę. Kolejnym razem mówi o tym, że jest to opowieść o upadku miłości. Dzięki czemu wyłania się nie tylko z filmu, ale i także ze słów chaos. Przepełniona pasją “wchodzenia w buty” innych. Od razu dostrzegam, to co zostało stworzone i napełnione “energią” chaosu, który tworzy docelowo pustkę z przekazu. W filmie mamy także pewnego rodzaju “manipulację” widzem. Sugeruje się nam za pomocą słów, obrazów, dźwięków, że powinniśmy się zastanawiać właśnie nad tym czy Sandra jest winna, czy nie. Jednak z drugiej strony, padają słowa – to nie o to chodzi. Taką samą “manipulacje” dostrzegam we wszystkim co dzieje się wokół filmu. Mamy “narzucone” zastanawianie się nad winą, czy nie winą bohaterki. Tak naprawdę, chodzi w tym filmie o upadek miłości i nie tylko.
Mamy też sporo podpowiedzi, które mają zasiewać naszą niepewność. Moment w którym Sandra słucha telewizji, zajadając w hotelowym łóżku, gdzie spędza weekend po tym, jak syn jej powiedział, że chce spędzić ten czas sam z opiekunką sądową. W TV pojawia się program, w którym padają słowa – “pomysł pisarki mordującej swojego męża jest bardziej interesujący, niż nauczyciela, który samobójstwo”.
Jest jeszcze jeden temat, który nie daje mi spokoju. Niewidomy syn Sandry, który z przekazu w filmie stracił wzrok w wyniku wypadku. Jest kilka momentów, które sugerują nam, że Daniel nie widzi w ogóle. Jednak jest też kilka momentów, które sugerują, że on tylko niedowidzi. Podczas oglądania “Anatomii upadku”, zwróciłam na to uwagę w momencie, jak wyciągnął z szafki lekarstwa, które wypróbował na swoim psie, czy one będą dawały efekt, jaki niby miał jego ojciec, który według matki miał chcieć popełnić samobójstwo. Daniel wyciągnął leki i nie skorzystał z wypukłych miejsc przygotowanych dla osób niewidomych, tylko, trzymając w ręku przyglądał się ich nazwie. Ten moment spowodował, że zaczęłam się zastanawiać, czy było to specjalnie nam pokazane, czy może nie zwrócono na to uwagi. Zresztą tak samo jak w przypadku rozmów, w trakcie których Daniel obracał się i chciał “popatrzeć” na osobę do której mówi. Wtedy powstało w mojej głowie pytanie … jeżeli tylko niedowidzi, to dlaczego nie widział postaci leżącej na śniegu? Dlaczego nie widział w którym miejscu się znajduje i za każdym razem musiał sprawdzać miejsce, za pomocą taśmy przyklejonej w różnych miejscach domu?
Takie wydawałoby się małe drobiazgi, których się czepiam, jednak w psychoanalizie zachowań, nad którymi pracuję codziennie, takie szczegóły mają ogromne znaczenie.
Współczesne kino, a przynajmniej filmy dodane do kategorii psychologicznych, które widziałam, które poddawałam psychoanalizie przyzwyczaiły mnie do różnych rozwiązań. W każdym z nich była spójność, która się niedostrzegalnie łączyła, przenikała tworząc całość. Która powodowała, że mogłam poczuć to “coś”. Tutaj kadry, które powinny pokazać to “coś”, mimo tego, że np były w nich zbliżeniem na usta, czy też momenty w których Sandra denerwuje się, tym samym ma problem z mówieniem w języku francuskim, zostały wyjałowione. Przynajmniej dla mnie. Nie czułam zainteresowania. Nie odbierałam tam żadnych emocji. Ciekawość nie rosła we mnie … nie było tam niczego, co by mnie zaskoczyło, czy nawet spowodowało, że chciałabym więcej, że chciałabym sięgać głębiej, tak jak w przypadku filmu “Lepsze jutro“, czy też ” Cicha dziewczyna“.
Psychoanalizę filmu i nie tylko, uwielbiam za to, że daje możliwości pływania do różnych miejsc, do których docelowo dostępu nie mamy. Jednak żeby móc w tych miejscach pływać potrzebny jest do nich dostęp. Spójność, łatwość przejścia z jednego miejsca w drugie. Nie chodzi tutaj o łatwość dostrzegania czegoś konkretnego, ale o ten moment, w którym coś widzimy, łapiemy, czujemy jak to rośnie, dzięki temu, że możemy coś połączyć, dołożyć, odrzucić. W “Anatomii upadku” za każdym razem jak coś chciałam chwycić, to nagle przelatywało się przez palce i stawało się nieistotne. Te momenty, w których można było dostrzec to “coś” zostały wyjałowione z emocji, a może i niedostrzeżone. A może i tak jak w tym filmie, w którym trzy osoby żyły koło siebie, tworząc “jedność”, tak samo w tym filmie, każda osoba pracująca przy nim, producent, kompozytor od muzyki itd. Każdy po prostu robił swoje, nie dbając o spójność i przejścia, które pozwolą mi zanurzać się w głębiach.
Genialne zbliżenie na usta Sandry. Całe ciało rwało się do tego, żeby zaraz po tym, to “coś” się pojawiło. Takie oczekiwanie w napięciu na to “uderzenie”. Rozmowa z prawnikiem, dobrym kolegą Sandry. Czuło się przez chwilę to iskrzenie. Niestety za każdym razem pozostawało tylko zwykłym przejściem dalej, bez emocji, uczuć, tak po prostu przejście z jednego kadru w drugi … a szkoda. Pierwsze sceny w których Sandra jest w trakcie wywiadu z młodą dziennikarką, przekazały małą cząstkę zmieszania się dziennikarki. Na prośbę Sandry miała ona odpowiedzieć na jej kilka, prywatnych pytań. Jednak mimo pracy kamery, która pokazuje nam różne ujęcia Sandry … nie wydobyły się z nich żadne uczucia. Była tam zwykła pustka.
Pod kątem psychoanalizy filmu, w “Anatomii upadku” mamy rodzinę, która powinna tworzyć wspólne życie z przestrzenią dla każdego, jednak okazuje się być zlepkiem trzech osób, które żyją obok siebie. Dokładając do tego muzykę, która pojawia się w początkowych scenach – P.I.M.P 50 cent. Ma ona przesłanie – „Nie wiem, co o mnie słyszałeś / Ale … nie wyciągnie ode mnie dolara”. Można uznać, że już wszystko zostało w tym filmie powiedziane, jeszcze zanim pojawiły się napisy początkowe. “Anatomia upadku” po opowiedzeniu początkowej historii się skończył, obnażając cała prawdę o tej historii. Biorąc pod uwagę tak okrojoną recenzję mojej wizji psychoanalitycznej, w połączeniu ze zwiastunami filmu, otrzymujemy przestrzeń do wyobrażania sobie możliwości płynących z przedstawienia tej historii, jednak w inny sposób. Niestety już w pierwszych scenach, zanim jeszcze film dobrze się zaczął, cała “zabawa” psychoanalityczna, dla mnie się skończyła. Relacja małżeńska, oraz rodzinnej, była dość czytelna. Każda następna minuta, była tylko potwierdzeniem tego, co zostało pokazane na samym początku. Jeszcze w trakcie filmu, szukałam tego czegoś w przedstawionych szczegółach, co pozwoliłoby na pogłębioną analizę. Oglądając go bardzo uważnie do samego końca, nie udało mi się nic takiego znaleźć. Jest jeszcze w tym wszystkim dla mnie dość ważna kwestia związana ze spójnością kadru, muzyki, dźwięku, wraz z tekstami bohaterów. Oczywiście, nie mówię tutaj o połączeniu np ruchu ust z mową.
Żyjemy w czasach, w których dość mocny staje się wpływ społeczeństwa na ostateczną decyzję sądu, oraz niejednoznaczne dowody, które można albo łatwo obalić, albo łatwo zmanipulować. Czasy w których niedawno został skazany na śmierć mężczyzna, za zbrodnie, których nie dokonał. Został skazany na śmierć niewinny mężczyzna. W sumie to tylko dlatego, że przed sądem zbierali się ludzie, którzy usłyszeli, że został on aresztowany, są jakieś poszlaki, które do niego prowadzą, więc domagają się kary śmierci. To nie wydarzyło się w latach 50, 60, 70, czy nawet 90. To się dzieje w latach dwutysięcznych. Mamy też młodą osobę, która zleciła morderstwo swojej matki. Zostaje wypuszczona na wolność po 8 latach. Staje się celebrytką, w czasie, w którym chory psychicznie mężczyzna, który zabił jej matkę ma spędzić dożywocie w więzieniu. Żyjemy w czasach, w których tak jak można powiedzieć w “Anatomii upadku”, fikcja może się mijać z twardą rzeczywistością. Dlatego, dajemy swoim światem manipulować, nie chcąc poznać rzeczywistości, która nas często przeraża.
Jeżeli dołożymy do tego nacisk społeczny, który wręcz nakazuje, wymusza ufać osobom pokrzywdzonym przez los, niepełnosprawnym, dzieciom itd. to rysuje nam się obraz w filmie, w którym pojawia się myśl – to co? niewidomemu dziecku nie będziesz ufać?
Kończąc …
“Anatomia upadku” psychoanaliza filmu. Emocji i spójności.
Nie będę oceniać filmu “Anatomia upadku” tak jak zawsze pisząc 10/10. Przeszkadza mi w tej ocenie mój niespotykanie krytyczny odbiór i pustka, która dość mocno “gryzie się” z nagrodami. W tym przypadku wolę odpowiedzieć na pytanie – czy warto go oglądnąć? Oczywiście, że tak! Chociażby po to, żeby wyrobić sobie o nim własne zdanie.
Za kilka dni mamy spotkanie z psychoanalizą filmu, na którym będziemy omawiać “Anatomię upadku”. Ciekawa jestem, jak ten film zostanie odebranych przez inne osoby, które lubią psychoanalizę. Już teraz wiem, że w tym przypadku psychoanalizy filmu, psychoanaliza biznesu, będzie grała kluczowe skrzypce. Istotne stają się na pewno połączenia świadome/nieświadome pisarki Sandry. Pisze ona książki w oparciu o swoje doświadczenia, spotykane osoby. Reżyserka tego filmu, twierdzi, że nie ma w nim odniesień do rzeczywistości. Innym razem twierdzi, że inspiracją do filmu była jej córka. Do tego złożona historia rodzinna bohaterki, oraz złożona historia reżyserki. Czyli takie klasyczne połączenie nieświadomego wraz z tym co tworzymy biznesowo. Myślę, że ciekawe także będzie, mimo wszystko poddanie analizie bohaterów. Rozmowa o świecie rzeczywistym oraz o wpływie społecznym, który kreuje naszą rzeczywistość.
Mamy tu kolejny idealny przykład tego, jak bardzo to co świadome i nieświadome, wpływa na to co robimy. Jak bardzo dajemy sobą manipulować przez słowa, dźwięk, obraz. Bo … wszystko co robimy ma znaczenie.
Przesyłam ciepłe myśli 🫶
Psss
Pisząc ten artykuł miałam jak nigdy, problem z ogarnięciem całości tekstu. Wkradł się w nim ogromny chaos, który mam nadzieję, udało się jakoś ogarnąć. I to jest kolejny raz, w którym w psychoanalizie filmu “Anatomia upadku” nic nie dzieje się bez przyczyny.
Dotrwałaś do końca to chcę Ci bardzo podziękować za poświęcony czas na czytanie moich przemyśleń przepełnionych doświadczeniami. Jeżeli uważasz, że ten temat jest przydatny dla Ciebie lub Twojej firmy, będzie mi miło jak zostawisz swoje myśli w komentarzu, dzięki czemu będziemy mogli na ten temat porozmawiać. Możesz też napisać do mnie wiadomość, albo zadzwonić. Dane kontaktowe znajdziesz w zakładce – kontakt.
Przesyłając ciepłe myśli 🫶 …
To pisałam ja Aga z LaDetre