Zaburzenia cyfrowe w gabinecie terapeuty.
Zaburzenia cyfrowe nie są już zjawiskiem przyszłości. Niestety stały się częścią naszej codzienności. Rozpoczynamy dzień od rozmowy z asystentem głosowym. Pracujemy, korzystając z algorytmów. Kończymy wieczorem scrollując treści, które podsuwają nam sztuczna inteligencja, algorytmy. Coraz częściej w gabinetach terapeutów, psychologów widać objawy, które wymykają się dotychczasowym klasyfikacjom diagnostycznym.
Psychika kształtowana przez technologię przestaje funkcjonować według dobrze nam znanych schematów. Czy to wciąż lęk, czy już cyfrowe przeciążenie? Czy to depresja, czy raczej wyczerpanie poznawcze wywołane nieustannym byciem online? Co zrobić, gdy pacjent ufa AI bardziej niż terapeucie?
W tym artykule przyglądam się zjawiskom obserwowanym w ramach analiz algorytmów, SuperWizji oraz spotkań z osobami pracującymi w branży cyfrowej i korzystającymi z AI. Na podstawie tych doświadczeń opiszę i usystematyzuję kilka podstawowych, nowych symptomów na które warto zwrócić uwagę. Wymagają one innego języka, ale także innego podejścia diagnostycznego, a już na pewno terapeutycznego. Myślę, że to także otwarcie dyskusji o tym, jak rozumieć zaburzenia cyfrowe w świecie, który sam staje się coraz mniej zrozumiały.
1. Nowa era pacjenta. Życie w sieci z zaburzeniami cyfrowymi.
Życie w sieci zmienia sposób w jaki funkcjonujemy na co dzień. Już od rana nasze pierwsze interakcje z technologią często mają charakter cyfrowy. Pytamy asystenta głosowego o prognozę pogody, odtwarzamy ulubioną playlistę na Spotify, czy sprawdzamy najnowsze powiadomienia. Typowy dzień wielu osób zaczyna się nie od rozmowy z domownikami. Zaczynają od powiedzenia „Hej Siri”, „Hej Google”. Pytania wrzuconego do ChatGPT o to, co nowego pojawiło się w świecie informacji, albo jak rozwiązać codzienny problem. Przestaje to już by tylko dodatkową pomocą w pracy. W niektórych przypadkach to główny punkt odniesienia, autorytet, wręcz towarzysz, który rozumie lepiej niż ktokolwiek inny. Subtelnie, powoli, jakże skutecznie wypierający relacje z ludźmi. Wieczorem z kolei zagłębiamy się w wir scrollowania treści na social mediach. Z jednej strony jesteśmy zalewani nieskończoną ilością informacji, a z drugiej wciąż jesteśmy rozłączeni od rzeczywistych, fizycznych interakcji z innymi ludźmi.
W SuperWizjach, w których biorę udział, czy SuperBizWizjach, które prowadzę dostrzegam, jak zmieniamy swoje rytuały. Od codziennego korzystania z asystentów głosowych, aż po problem z odłączeniem się od cyfrowych bodźców. Jednym z istotnych elementów tego zjawiska jest tzw bańka poznawcza.
Czym jest bańka poznawcza?
Bańka poznawcza to zjawisko, które odnosi się do struktury mentalnej, w którym interpretujemy rzeczywistość przez pryzmat swoich przekonań i doświadczeń. Jest to forma psychologicznego mechanizmu obronnego, który sprawia, że ignorujemy, albo odrzucamy informacje, które mogą wywołać dyskomfort lub zagrozić naszym dotychczasowym przekonaniom.
Jest jeszcze zjawisko często mylone z bańką poznawczą. To bańka informacyjna. która odnosi się do sytuacji, w której mamy dostęp tylko do informacji, które potwierdzają nasze wcześniejsze przekonania i poglądy, eliminując informacje z innych źródeł. Otaczamy się tylko takimi informacjami, które potwierdzają nasz światopogląd, ignorując albo odrzucając wszystko, co jest z nimi sprzeczne. Zjawisko to prowadzi do zniekształcenia postrzegania rzeczywistości, które prowadzi do bańki poznawczej. Wtedy przestajemy konfrontować się z odmiennymi punktami widzenia, z faktami, które mogłyby wymusić zmianę zdania. Bańki informacyjne dotyczą szczególnie mediów społecznościowych, w których algorytmy personalizują treści, dostarczając użytkownikowi głównie informacje, które pasują do jego wcześniejszych interakcji i preferencji. Powoduje to sytuację, w której użytkownicy zamykają się na inne perspektywy, nieświadomi szerszego obrazu sytuacji.
Różnica między bańką poznawczą, a bańka informacyjną polega głównie na tym, że bańka informacyjna dotyczy głównie filtracji informacji, podczas gdy bańka poznawcza to szerszy mechanizm, który obejmuje sposób w jaki przetwarzamy i interpretujemy informacje.
Przykłady z TikTok.a są bardzo wymowne. Młode osoby, które tworzą treści, mają poczucie bycia w centrum uwagi. Lecz to, co się wytwarza, to przede wszystkim bańki informacyjne. Oglądając różne nagrania, które są często generowane przez AI lub algorytmy, które dopasowują nam treści, widzimy, że są chaotyczne. Mówi się jedno, napisy przekazują nam coś inne informacje, a intencje nie są w cale takie jasne. W takim środowisku trudniej o autentyczną komunikację, czy klarowność przekazu. Często zdarza się, że zamiast świadomego uczestnictwa w dyskusji, reagujemy na bodźce bez zastanowienia. Często lekceważymy innych twierdząc, że „to nie nasz problem” albo, że to właśnie my jesteśmy „lepiej poinformowani”. Tego typu zachowanie staje się już nie tylko objawem zaburzeń cyfrowych, ale także prowadzi potencjalnie do erozji empatii i umiejętności interpersonalnych.
To właśnie klienci, pacjenci, którzy często korzystają z takich technologii, nie znają zagrożeń na jakie są narażeni. Nie zdają sobie sprawy z tego jakie są zaburzenia cyfrowe. Najczęściej doświadczają objawy od lęku, przez chaotyczne myślenie. Po trudności w rozwiązywaniu problemów interpersonalnych. Wynikają z życia w sieci, które stawia przed nimi zupełnie inne wyzwania niż te, które miały miejsce jeszcze kilka lat temu.
Jeszcze nie tak dawno w gabinetach terapeutycznych, psychologicznych mówione było o uzależnieniu od internetu, FOMO, przeciążeniu informacyjnym, czy problemach z koncentracją wynikających z obecności online. Moje analizy pokazują, że dziś mamy do czynienia z czymś znacznie bardziej złożonym. Z nowym typem pacjenta, którego psychika kształtowana jest w codziennym, intymnym współistnieniu z technologią.
Relacja z drugim człowiekiem to podstawowy element rozwoju psychicznego. Bez lustra drugiej osoby, jej reakcji, mimiki, emocjonalnego sprzężenia, nie jesteśmy w stanie rozwinąć pełnego obrazu siebie. Jeżeli zamiast drugiego człowieka pojawia się asystent głosowy, ChatBot, albo sztucznie generowany feed, który za każdym razem „potwierdza” nasze przekonania i dostosowuje się do naszych zachowań, relacyjna dynamika się rozmywa.
Zaburzenia cyfrowe powodują, że zaczynamy żyć w bańce, w której nikt nas nie konfrontuje, ani z błędami, ani z emocjami. AI nie czuje, nie denerwuje się, nie zadaje trudnych pytań. Nie stawia granic. „Słysząc” nasz głos dobiera swój ton głosu, styl wypowiedzi, słowa itd. Taki świat pełen manipulacji wydaje się nam bezpieczniejszy, bardziej przewidywalny, ale też jakże głęboko samotny.
Spotykam coraz więcej osób, którzy mówią … „lepiej mi się rozmawia z AI niż z ludźmi”, albo „nikt mnie tak nie rozumie jak mój ChatGPT”. Nie raz spotkałam się z nagraniami na TikTok.u w których autorzy stwierdzili, że po co mają wydawać pieniądze na sesje w gabinetach terapeutów, jak taką samą rozmowę, a nawet i lepszą prowadzą z chatem. Wbrew pozorom, nie chodzi o lenistwo społeczno-emocjonalne. To często wynik cyfrowego przystosowania organizmu, który nauczył się, że technologia daje mniej bólu niż człowiek.
Właśnie w dniu dzisiejszym wyświetliło mi się nagranie na TikTok.u, w którym młoda kobieta była bardzo przerażona, ponieważ jej asystent głosowy ChatGPT zmienił głos. Stwierdziła, że nie potrafi już z nim rozmawiać, bo traktuje ją jak dziecko. Już nie jest tą „osobą” którą był wcześniej. Jest to przykład tego, jak bardzo jako użytkownicy nie rozumiemy, że rozmawiamy z algorytmem, z robotem. Mamy wrażenie, że rozmawiamy z żywą osobą, jednak życie dla algorytmu, dla robota, polega na aktualizacjach, które prowadzą do zmian. Jest to podstawa o której niestety mało kto wie, albo mało kto zdaje sobie z tego sprawę.
Wielu uważa, że sztuczna inteligencja zastąpi człowieka w niemal każdej pracy, także w roli grafika czy doradcy. Choć rozwój technologii AI rzeczywiście idzie w tym kierunku, istotne jest, aby zrozumieć, że programy AI, choć wydają się być bardziej efektywne i precyzyjne, nie traktują klientów jak „głupców”. Zwłaszcza wtedy, kiedy wiemy jak z niech korzystać. AI nie wywołuje negatywnych emocji, nie ocenia, nie wchodzi w subiektywne interakcje jak człowiek. Podchodzi do rozmowy według określonego schematu, dostarczając odpowiedzi, które mogą wydawać się konkretne i pozbawione błędów. Ale czy na pewno o to nam chodzi?
W kontekście zaburzeń cyfrowych nie chodzi więc o sam rozwój programów, ale również o to, jak my zaczynamy polegać na AI, oczekując, że dostaniemy proste odpowiedzi. Problem pojawia się wtedy, kiedy nie potrafimy rozmawiać z AI w świadomy sposób. Używamy gotowych komend, a potem nie sprawdzamy jakości dostarczanych informacji, nie weryfikujemy ich kontekstu. Ostatnio usłyszałam od osoby, która promuje AI, że taka weryfikacja wiedzy jest wręcz frustrująca. Takie działania prowadzą do rozwoju uzależnienia się od technologii, ale i do braku refleksji nad tym, jak odbieramy komunikaty. Zjawisko to jest szczególnie widoczne na platformach takich jak TikTok, gdzie użytkownicy wchodzą w interakcje z algorytmami, które potrafią wytwarzać przekazy, często chaotyczne i niezsynchronizowane. W rezultacie zamykają się w bańkach informacyjnych, nie dostrzegając niejednoznaczności, co prowadzi zazwyczaj do zaburzeń cyfrowych w postrzeganiu rzeczywistości.
Tak powstają zaburzenia cyfrowe.
2. Zaburzenia cyfrowe. Podstawowe definicje.
Co to są zaburzenia cyfrowe?
Zaburzenia cyfrowe to problemy psychiczne i społeczne, które wynikają z intensywnego, albo niewłaściwego korzystania z technologii, takich jak internet, media społecznościowe, czy też asystenci głosowi i AI. Mogą one obejmować wielowarstwowe uzależnienia od technologii, zaburzenia wizerunku online, cyberprzemoc. Desensytyzacja emocjonalną, rozszczepienie tożsamości itd. prowadząc do negatywnego wpływu na zdrowie psychiczne i relacje międzyludzkie. Dlatego też, wraz z rozwojem nowych technologii pojawiają się nowe wyzwania w psychologii, w psychoterapii, których klasyczne definicje zaburzeń nie uwzględniają.
Pojęcie zaburzeń cyfrowych wciąż nie doczekało się oficjalnej klasyfikacji w systemach diagnostycznych. W praktyce klinicznej coraz częściej można zaobserwować zestaw objawów, które mają wspólny mianownik. Które są bezpośrednio związane z intensywnym korzystaniem z technologii, w tym AI, asystentów głosowych i środowisk opartych na algorytmach rekomendacyjnych. Te symptomy nie są jedynie odbiciem znanych już zaburzeń (np. uzależnienia od internetu). Coraz częściej mają nową jakość. Subtelniejsze początki, trudniejszy do uchwycenia rdzeń i silniejsze powiązanie z konstrukcją „ja”.
Zaburzenia cyfrowe stają się nową kategorią zjawisk psychicznych, które dotykają użytkowników nowoczesnych technologii, szczególnie asystentów głosowych, AI oraz social media. W ramach tej definicji można mówić np o tzw „zaburzeniu AI-bliskości” (Syndrom AI-bliskości).
Co to jest syndrom AI-bliskości?
Syndrom AI-bliskości polega na nadmiernej zależności od technologii, w tym komunikacji z asystentami głosowymi i ChatBotami. Jednym z głównych objawów tego zaburzenia jest lęk związany z brakiem odpowiedzi, albo interakcji ze strony AI. Użytkownicy, którzy doświadczają tego stanu, odczuwają silny niepokój i dezorientację wtedy, kiedy ich zapytania lub polecenia pozostają bez reakcji, albo są nie takie jakie do tej pory były. To zmienia codzienne interakcje i prowadzi do poczucia osamotnienia, frustracji, stresu, poczucia odrzucenia itd. oraz braku kontroli nad rzeczywistością.
Innym aspektem jest uzależnienie od głosowych asystentów, które staje się coraz bardziej powszechne. Ludzie przyzwyczajają się do tego, że AI odpowiada na ich potrzeby w sposób szybki i efektywny. Jednocześnie, zamiast angażować się w interakcje międzyludzkie, preferują kontakt z algorytmem, który, choć pozbawiony emocji, jest postrzegany jako bardziej niezawodny. Problemem w przypadku tych zaburzeń cyforwych jest zacieranie się granic między tym, co online, a tym, co offline. Prowadzi to do rozchwiania percepcji rzeczywistości. Pacjenci w gabinetach terapeutycznych coraz częściej zmierzają do terapii z objawami wynikającymi z tej cyfrowej rzeczywistości. Codziennością staje się to, że klienci na sesjach także u caochów, pacjenci w gabinetach psychologów rezygnują ze spotkań na rzecz asystentów głosowych. W tym przypadku mamy do czynienia z tzw „syndromem cyfrowej izolacji”.
Co to jest syndrom cyfrowej izolacji?
Syndrom cyfrowej izolacji prowadzi do zamknięcia się w „bezpiecznym” świecie online oraz braku umiejętności nawiązywania relacji w realnym świecie wraz z systematycznym odcinaniem się od otoczenia. W klasycznych relacjach interpersonalnych uczymy się znosić milczenie, opóźnienie, brak pełnego zrozumienia. Jednak w kontakcie z AI oczekujemy natychmiastowości, klarowności i jednoznacznej odpowiedzi. W momencie kiedy tego nie otrzymujemy w życiu rzeczywistym pojawia się niepokój, rozdrażnienie, a nawet poczucie odrzucenia.
Coraz częściej słychać … „Chat się zaciął i miałam atak paniki” albo „Zapytałam asystenta, co robić, i nic nie odpowiedział. Czułam się jakbym znowu tak jak kiedyś była sama”. To pokazuje, jak głęboko emocjonalnie zaczynamy traktować technologie, które pierwotnie miały jedynie wspierać nasze funkcjonowanie w pracy.
Wraz z pogłębiającą się cyfrową izolacją pojawia się nowe zjawisko, które jest mniej widoczne. Przez to trudniejsze do uchwycenia w diagnozie. Nie polega już na dużej ilości godzin spędzonych z technologią, ale na tym, jaką rolę psychiczną pełni ona w życiu użytkownika.
Już dzisiaj wiemy, że asystenci głosowi, AI uzależniają nas w sposób psychologiczny, a nie tylko technologiczny. To oznacza, że mamy do czynienia z uzależnieniem w zupełnie nowym wymiarze i nazywa się AI-dependencja. Uzależnienie w kontekście zaburzeń cyfrowych przestaje opierać się wyłącznie na czasie spędzanym z technologią. W centrum uwagi znajduje się teraz funkcja psychiczna, jaką pełni sztuczna inteligencja w życiu użytkownika.
Co to jest AI-dependencja?
AI-dependencja jest to nowe zjawisko związane z uzależnieniem od sztucznej inteligencji, w którym asystent głosowy AI zbudował z użytkownikiem głęboką zależność emocjonalną i decyzyjną. Nie jest to już zwykłe poleganie na AI w pracy, czy w nauce. W tym przypadku dla wielu osób asystent staje się kontenerem emocji, bezpiecznym miejscem na trudne chwile, myśli, a nawet jest formą relacji zastępczej. Służy do rozładowania napięcia, podejmowania decyzji, potwierdzania własnych przekonań. W efekcie, algorytm przejmuje rolę wewnętrznego głosu, a to prowadzi do osłabienia struktury psychicznego „ja” i trudności w samoregulacji.
Użytkownik nie potrafi podejmować samodzielnych decyzji, pisać, planować czy nawet czuć bez „podpowiedzi” AI. W skrajnych przypadkach dochodzi do zaniku poczucia sprawczości i kreatywności. W odróżnieniu od klasycznych uzależnień np. od internetu, czy gier, AI-dependencja często nie ma objawów „ciągu”, czy też przymusu. Jest bardziej podstępna. Polega na coraz częstszym przekazywaniu odpowiedzialności algorytmom, za emocje, myśli, a nawet relacje. To sprawia, że zjawisko uzależnienie jest niewidoczne, zarówno dla samego użytkownika, jak i otoczenia. Osoba nie spędza z AI wielu godzin, ale mimo to opiera na niej swoje decyzje, samopoczucie i poczucie wartości.
Na podstawie obserwacji z sesji SuperWizji oraz SuperBizWizji z klientami z branży marketingowej, a także analiz twórców z TikTok.a, można zauważyć charakterystyczne mechanizmy:
- Zanikanie autoanalizy – AI „myśli za mnie”, więc nie muszę sam się zastanawiać,
- Obniżony krytycyzm – każda odpowiedź od algorytmu staje się prawdą.
- Defensywność wobec uwag – użytkownicy nie tolerują sprzeciwu wobec „swojej wiedzy z AI”.
- Zamknięcie w bańkach poznawczych – AI podtrzymuje i wzmacnia konkretne przekonania.
- Zatarcie granicy między „ja”, a narzędziem – trudno odróżnić własne myśli od podpowiedzi AI.
AI wpływa także na poczucie tożsamości. Coraz częściej mamy do czynienia z przypadkami, w których nagrania generowane przez AI są mylone z realnymi wypowiedziami. Użytkownicy nie potrafią odróżnić, co jest ich refleksją, a co cytatem z ChatBota. W skrajnych przypadkach dochodzi do rozszczepienia tożsamości. Osoby „cyfrowe” i „realne” stają się odrębne. Osoba zatraca świadomość, co myśli naprawdę, a co jest „zasugerowane” przez algorytm.
Jednym z bardziej niepokojących zjawisk w kontekście zaburzeń cyfrowych jest coraz bardziej rozmyta granica między światem cyfrowym, a realnym. Nagrania przygotowane przez AI są mylone z autentycznymi wypowiedziami. Użytkownicy nie potrafią odróżnić, co jest ich własną refleksją, a co zapożyczoną frazą z ChatBota. Wchodząc w świat AI, wiele osób zatraca poczucie własnego „ja”. Tutaj wchodzimy w temat związany z syndromem drugoplanowego „ja”.
Co to jest syndrom drugoplanowego „ja”?
Syndrom drugoplanowego „ja” polega na życiu na tzw planie AI. W takich przypadkach osoby czują się nieautentyczne, ponieważ zdecydowaną większość ich działań jest podpowiedziana przez asystentów głosowych AI. Teksty, obrazy, pomysły, styl, a nawet emocje. Często prowadzi to do kryzysu tożsamości, w którym mamy problem „czy to jeszcze ja, czy już tylko wynik podpowiedzi algorytmu?”.
Wyżej przedstawiłam tylko wybrane przykłady, które pokazują, czym są zaburzenia cyfrowe i jak przejawiają się w codziennej pracy terapeutycznej. Coraz bardziej oczywiste staje się, że terapeuci, psycholodzy i coachowie potrzebują dziś aktualnej wiedzy na temat zachowań użytkowników w świecie online.
Moim zdaniem w kontekście psychoterapii i diagnozy warto wprowadzić do wywiadu nowe, kluczowe pytania takie jak … „Jak wygląda Twój kontakt z technologią i co robisz, gdy masz problem?”. Odpowiedzi na to pytanie często są pierwszym sygnałem, że pacjent nie reguluje emocji poprzez relacje z innymi ludźmi, lecz przez kontakt z maszyną i niekoniecznie uznaje to za coś niepokojącego.
3. Zaburzenia cyfrowe u dzieci i młodzieży. Gdzie znikają emocje i empatia?
Dzieci i młodzież coraz częściej traktują asystentów głosowych jak bliskich przyjaciół, a nie jak narzędzia technologiczne. Dla wielu z nich CzatGPT jest łatwym, szybkim i „bezpiecznym” sposobem komunikacji. Zwłaszcza gdy w realnym świecie napotykają trudności w wyrażaniu swoich uczuć, czy też potrzeb. Technologie stają się dla nich sposobem unikania emocjonalnych wyzwań. Interakcje z algorytmami zdają się być prostsze, mniej skomplikowane niż te z rówieśnikami czy dorosłymi.
Widziałam to wielokrotnie na spotkaniach z młodzieżą podczas warsztatów z zakresu bezpieczeństwa w sieci. Często spotykam się z sytuacjami, gdzie młodzi ludzie twierdzą, że CzatGPT rozumie ich lepiej niż rodzice. Algorytmy wiedzą, jak odpowiedzieć na ich pytania, dając im poczucie, że są dostrzegani i zrozumiani. Przykłady, w których młodzież przyznaje, że ma bardziej zaawansowane relacje z technologią niż z ludźmi, wskazują na głęboki kryzys relacji interpersonalnych. Dzieci i młodzież zaczynają polegać na cyfrowych pomocnikach w kwestiach organizacyjnych, ale również emocjonalnych.
Nie tylko technologia przejmuje dominującą rolę w ich życiu, ale coraz częściej widzimy jak zanika podstawowa umiejętność nawiązywania więzi i odczuwania empatii. Wiele z tych dzieci nie potrafi wyrażać swoich emocji w tradycyjny sposób, a ich interakcje stają się powierzchowne i algorytmiczne. Zauważam to podczas moich warsztatów, kiedy dzieci i młodzież wchodzą w dyskusje na tematy dotyczące bezpieczeństwa w sieci, ale bardzo rzadko wypowiadają swoje odczucia w sposób otwarty i szczery. Widać wyraźnie, że żyją w bańkach, w których są bezpieczni i wydaje im się, że kontrolują swoje otoczenie. Problem pojawia się wtedy, kiedy w tej bańce brakuje prawdziwych emocji, a relacje z ludźmi stają się coraz trudniejsze.
Dzieci potrzebują nie tylko technologii, ale i bliskości człowieka po to, aby poczuły się dostrzegane i zrozumiane.
Zjawisko to jest coraz bardziej powszechne, a jego skutki są zauważalne w relacjach z rodzicami, ale także w szkolnych i rówieśniczych interakcjach. Algorytmy, mimo że dają poczucie stabilności i przewidywalności, nie potrafią dostarczyć emocjonalnego wsparcia, którego dzieci naprawdę potrzebują. To prowadzi do poważnych problemów emocjonalnych i rozwoju trudności w relacjach interpersonalnych w dorosłym życiu. To właśnie w gabinetach terapeutycznych zaczynają pojawiać się dzieci, które nie potrafią rozpoznać własnych emocji. Ich umiejętność rozwiązywania problemów społecznych jest ograniczona przez bańki informacyjne, w których się zamknęły.
Wnioski z takich spotkań z młodzieżą są jednoznaczne. W miarę jak dzieci spędzają coraz więcej czasu z technologią, zamiast w relacjach z ludźmi, zacierają się granice między tym, co ludzkie, a tym, co wirtualne. Terapia, która nie uwzględnia wpływu technologii na młodsze pokolenia, nie będzie w stanie odpowiedzieć na ich realne potrzeby.
Kiedy dzieci i młodzież spędzają więcej czasu z asystentami głosowymi niż z żywymi osobami, tracą zdolność do autentycznych interakcji i przeżywania emocji. Warto, aby terapeuci, psycholodzy oraz pedagodzy mieli świadomość, jak technologia wpływa na rozwój dzieci i młodzieży oraz w jaki sposób może kształtować ich postawy wobec świata, emocji i relacji interpersonalnych.
4. Zaburzenia cyfrowe. Nowe objawy, stare mechanizmy, czyli jak AI wzmacnia psychiczne struktury?
Jakie są objawy zaburzeń cyfrowych?
Objawy zaburzeń cyfrowych zazwyczaj obejmują nadmierne korzystanie z technologii. Utratę kontroli nad czasem spędzonym online, utratę zdolności do rozróżniania rzeczywistości online i offline. Także zaburzenia emocjonalne związane z interakcjami cyfrowymi. Trudności w koncentracji, poczucie leku, niepokoju w momencie braku dostępu do urządzeń. Zmiany w zachowaniach społecznych, takie jak wycofanie się z rzeczywistych interakcji. Czy również wielowarstwowe uzależnienie od mediów społecznościowych, a także kłopoty z tożsamością i samooceną w przestrzeni cyfrowej. Wśród najczęstszych objawów znajdują się także zwiększony lęk, poczucie samotności, mimo cyfrowej „obecności” oraz problemy z koncentracją i zarządzaniem emocjami.
W świecie cyfrowym, w którym technologie takie jak AI, asystenci głosowi, czy media społecznościowe kształtują naszą codzienność, stare mechanizmy psychiczne, zaczynają przybierać nowe, nieoczywiste formy. Stare problemy nie znikają. Przekształcają się, nabierając nowych objawów w kontekście technologii cyfrowych. Co więcej, technologie katalizują te procesy. Wzmacniają je, a dla pacjentów, którzy zmagają się z nimi w gabinetach terapeutycznych, stają się nowym wyzwaniem.
W kontekście online i technologii coraz częściej można spotkać osoby u których wzmaga się tzw narcyzm online, czyli narcystyczna potrzeba aprobaty. Algorytmy, takie jak te na TikTok.u czy Instagram.ie, oferują natychmiastową gratyfikację w postaci lajków i komentarzy. Skutkuje to wzrostem napięcia w momentach braku „nagród”. Osoby z narcyzmem online wykształcają mechanizmy obronne w postaci tworzenia „idealnych” wersji siebie w sieci. Bazując na algorytmicznych schematach, które promują jedynie określony wizerunek. Jednak ten obraz, choć sztucznie wykreowany, jest niezmiennie oceniany. Wzmaga to poczucie ich własnej wartości. Do momentu, aż nas to przerośnie i o ile nie pojawią się negatywne reakcje.
Coraz częściej widzimy jak pacjenci, zwłaszcza młodsze pokolenia, stają się uzależnieni od natychmiastowej aprobaty, jaką oferują media społecznościowe. Zjawisko tzw „syndrom algorytmicznej akceptacji” polega na permanentnych oczekiwaniach szybkiej gratyfikacji. Wprowadza to do życia pacjentów zaburzenia cyfrowe w zakresie samooceny. Jest to jeden z etapów uzależnienia, który wiąże się z silną potrzebą bycia widocznym, zauważanym i ocenianym. Brak reakcji (lajków, komentarzy) prowadzi do poczucia odrzucenia, smutku, a nawet depresji.
Przykładem jest osoba, która po godzinach spędzonych na tworzeniu posta i oczekiwaniu na reakcje, staje się „uzależniona” od akceptacji przez maszynę. Brak akceptacji. Brak reakcji odbiorców wpływa na jej codzienne życie. Staje się niezdolna do normalnego funkcjonowania. Nie potrafi przestać myśleć o tym, że jej post nie zyskał oczekiwanej reakcji. Przeszkadza to w pełnym uczestnictwie w rzeczywistości. Jej obraz jest determinowany przez algorytm, który zamiast prawdziwej relacji, promuje jedynie szybkie i powierzchowne interakcje.
AI i cyfrowa technologia sprzyjają również zjawiskom takim jak cyfrowe rozszczepienie i projekcja cyfrowa. Wcześniej były one rozpoznawane w bardziej tradycyjnych kontekstach terapeutycznych. Zjawisko cyfrowego rozszczepienia, czyli podziału rzeczywistości na skrajne dobra i zła. Cyfrowe rozszczepienie manifestuje się w przestrzeni online w postaci tworzenia „czarno-białych” obrazów. Osoby w internecie, które są albo w pełni idealizowane (np. influencerzy, celebryci), albo całkowicie odrzucane, jako osoby niegodne uwagi. Takie schematy stają się widoczne w działaniach osób szukających afirmacji siebie w cyfrowych przestrzeniach.
Mamy także tworzenie „idealnych wersji siebie” w świecie online. Tak jak w przypadku influencer.ów, którzy kreują wyidealizowany, często nieosiągalny obraz życia. W odpowiedzi na te obrazy odbiorcy idealizują lub demonizują siebie lub innych. Ludzie zaczynają postrzegać siebie w sposób skrajny. Albo jako doskonałych, albo jako całkowicie niegodnych uwagi, bez miejsca na odcienie szarości, które w świecie rzeczywistym są bardziej reprezentatywne dla życia.
Używanie AI takich jak asystenci głosowi, czy też systemy generujące content, mają na celu dostosowanie się do oczekiwań użytkownika. Może to prowadzić do rozszczepienia. Zaczynamy się utożsamiać z idealizowaną wersją siebie, która nie jest zgodna z autentyczną osobowością.
Z kolei projekcja online, czyli mechanizm obarczania innych swoimi lękami czy frustracjami, staje się powszechniejsza w cyfrowych interakcjach. W sieci, gdzie anonimowość sprzyja wyrażaniu skrajnych emocji, osoby z problemami w relacjach interpersonalnych wykorzystują internet jako przestrzeń do przerzucania swoich negatywnych emocji na innych użytkowników. Takim przykładem jest hejt, negatywnych wypowiedzi, czy wyzwisk w odpowiedzi na konstruktywne opinie.
W rozmowach z klientami pracującymi w środowiskach opartych o AI, np. w marketingu czy digital designie, widoczna staje się fragmentacja narracji. Klienci opowiadają o sobie językiem gotowych fraz, często takich, które wcześniej wygenerował lub usłyszał z algorytmu. Pojawiają się sprzeczności, niespójności, zaburzenia cyfrowe kontekstu. Z takimi przykładami spotykam się często także w nagraniach na różnych platformach social media.
To, co kiedyś nazwalibyśmy „niespójną narracją”, dziś zaczyna mieć inne źródło. Wynika ono z codziennego posługiwania się językiem tworzonym przez maszyny. AI formatuje sposób wypowiedzi, ogranicza metaforę, a jednocześnie podpowiada rozwiązania emocjonalne, które nie są zakorzenione w doświadczeniu osoby.
To wyzwanie terapeutyczne. Zaburzenia cyfrowe powodują, że klasyczne metody pogłębiania mogą nie działać. Konieczne będzie zanim wejdzie się w realną pracę emocjonalną „odklejenie” pacjenta od narracji stworzonej wspólnie z algorytmem.
Osoby intensywnie korzystające AI w pracy często wykazują nadmierną pewność siebie. Przekonane są o nieomylności komunikatów, jakie otrzymują. W kontakcie terapeutycznym to może objawiać się jako opór przed zmianą, trudność w przyjmowaniu interpretacji, unikanie autorefleksji.
Często są to osoby o wysokim poziomie intelektu i szybkości analitycznej. Towarzyszy temu niedojrzałość emocjonalna i silne mechanizmy obronne. Dość często mówią … „Ale to nie ja tak myślę. Chat mi to podpowiedział, więc zakładam, że tak jest”. Wskazuje to na zatarcie granic pomiędzy „ja”, a narzędziem, z którego korzystają.
W nowej rzeczywistości terapeutycznej warto częściej tworzyć przestrzeń, w której pacjent może zacząć mówić „własnym językiem”. Terapeuta staje się kimś, kto nie tylko słucha i interpretuje. Pomaga odzyskać autentyczny głos, a czasem musi zbudować go od nowa.
Oznacza to również konieczność edukacji. Zarówno w ramach relacji terapeutycznej, jak i psychoedukacyjnej. O tym, jak działa AI, jak wpływa na myślenie, emocje i relacje. Umożliwienie pacjentowi „zobaczenia” tej siatki wpływów to pierwszy krok do przywracania podmiotowości.
Z niektórymi psychologami, terapeutami stworzyliśmy wspólny system. Specjaliści zajmują się sesją terapeutyczną. Ja edukacją związaną z AI, światem online oraz „wykorzenieniem” schematów związanych z zniekształceniem cyfrowym. Czasami także przeprowadzam weryfikację pacjentów. Konsultuję różne przypadki, tak aby „zobaczyć” w którą stronę iść i czy mamy do czynienia z kryzysem. Czy na pewno ten pacjent nadaje się na takie sesje, czy może nie trzeba go przekierować do innego specjalisty.
Objawy zaburzeń cyfrowych w kontekście technologii cyfrowych to jedynie przekształcone mechanizmy, które zyskują nową formę i stają się wielowarstwowe. To, co dawniej było postrzegane jako wyizolowane przypadki, teraz staje się dominującą tendencją w świecie. W tym świecie wszystko jest zależne od interakcji z technologią. Terapia, która nie uwzględnia nowych objawów, będzie niewystarczająca. Nowe wyzwania wymagają od terapeutów, psychologów zarówno zrozumienia klasycznych mechanizmów psychicznych, jak i umiejętności ich rozpoznawania i radzenia sobie z nimi w kontekście świata online.
5. Zagrożenia dla procesu terapeutycznego w dobie zaburzeń cyfrowych
W obliczu dynamicznego rozwoju technologii cyfrowych, w tym sztucznej inteligencji, proces terapeutyczny wkracza w nową fazę wyzwań. Coraz częściej zauważamy, że interakcje z AI są dla nas bardziej komfortowe, natychmiastowe. Przez to bardziej satysfakcjonujące, niż tradycyjne spotkania z terapeutą. Choć może to wydawać się korzystne, w rzeczywistości niesie ze sobą poważne konsekwencje zarówno dla nas samych, jak i dla procesu terapii. Jakie zagrożenia dla zdrowia psychicznego mogą wynikać z przenoszenia relacji terapeutycznych na pole sztucznej inteligencji? Jakie mechanizmy stoją za tymi zjawiskami? Jak terapeuci mogą na nie reagować?
Coraz częściej spotykamy osoby, które czują większą „intymność” w rozmowie z asystentem głosowym czy ChatBotem AI, niż w kontakcie z żywym człowiekiem. Technologie te, działają w oparciu o algorytmy, odpowiadają błyskawicznie, nie oceniają, nie wyrażają emocji. Osoby te czują się niedoceniane, albo niezrozumiane przez ludzi w swoim otoczeniu. Dlatego też zaczynają traktować algorytmy jako bardziej „obiektywne” i „bezstronne”. AI dostarcza gotowych odpowiedzi, które wydają się bardziej uporządkowane, pozbawione emocji, a co za tym idzie, mniej stresujące. Jednak ten „zimny” sposób interakcji, bez prawdziwego słuchania i obecności. Prowadzi to do niebezpiecznego rozmycia granic między autentycznym, a mechanicznym kontaktem, co utrudnia prawdziwą introspekcję i przetwarzanie emocji.
Sztuczna inteligencja, choć nie posiada prawdziwych emocji, oferuje nam coś, czego nie dostrzegamy w tradycyjnych interakcjach z żywym terapeutą … natychmiastową odpowiedź. Przykładem jest osoba, która otrzymuje na swoje pytanie czy wątpliwości błyskawiczną odpowiedź od ChatBota. Zaczyna postrzegać tę interakcję jako bardziej pomocną i zrozumiałą niż rozmowa z terapeutą, który może potrzebować czasu, aby odpowiedzieć. Do tego żeby odpowiedzieć potrzebuje zadać dodatkowe pytania. Prowadzi rozmowę w innym kierunku. Zjawisko to potęguje fakt, że AI nie angażuje się emocjonalnie, co sprawia, że nie czujemy się oceniani. Asystenci głosowi zazwyczaj nam przytakują. Przez to pojawia się niebezpieczne zjawisko, w którym zaczynamy traktować algorytm jako bardziej „rozumiejącego” niż drugą osobę. W konsekwencji utrudnia wbudowanie głębokiej, emocjonalnej relacji.
Choć AI może „symulować” empatię, oferując słowa wsparcia i odpowiedzi dostosowane do konkretnego przypadku, brakuje jej zdolności do prawdziwego współodczuwania. Algorytmy, mimo że mogą być programowane tak, aby odpowiadać w sposób, który zdaje się pasować do danej sytuacji, nie oferują autentycznej wymiany emocji. Fałszywa empatia, jaka pojawia się w rozmowach z maszynami, daje nam jedynie złudzenie zrozumienia. Nie prowadzi do głębszej introspekcji, ani do prawdziwego procesu terapeutycznego. Jeżeli doświadczamy tego wirtualnego „wsparcia”, możemy odczuwać chwilowe poczucie ulgi. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do poczucia jeszcze większej izolacji i braku zrozumienia ze strony ludzi.
Prawdziwe wyzwanie, które stoi przed terapeutami, to w dobie rosnącej roli AI chodzi o przywrócenie autentycznego kontaktu z pacjentem. Istotą terapii nie jest jedynie przekazywanie wiedzy, czy rozwiązywanie problemów za pomocą gotowych odpowiedzi, ale prawdziwa obecność. Specjalista, który oferuje przestrzeń do prawdziwego wyrażania siebie, w której czujemy się w pełni akceptowani, ma szansę przywrócić nam poczucie, że to „żywa” relacja jest najbardziej wartościowa, a nie ta oparta na schematach algorytmicznych.
Czy AI może zastąpić terapię?
AI nie zastąpi w pełni terapii, ale może ją wspierać. Nie jest w stanie zastąpić relacji międzyludzkiej, która jest kluczowa nie tylko w psychoterapii. Asystenci oparci na sztucznej inteligencji mogą oferować narzędzia do samopomocy, analizować dane, czy dostarczać informacje. Prawdziwa terapia wymaga empatii, intuicji oraz indywidualnego podejścia, które AI nie jest w stanie w pełni zastąpić. Terapia to proces głęboko ludzki, który opiera się na zaufaniu i relacji międzyludzkiej. Pacjenci, którzy często korzystają z usług asystentów głosowych lub chatów, mogą nabrać fałszywego przekonania, że AI jest bardziej „zrozumiałe” niż terapeuta. Takie przekonanie może prowadzić do osłabienia efektywności tradycyjnej terapii i wypaczenia postrzegania relacji międzyludzkich.
Zagrożenia dla procesu terapeutycznego w kontekście zaburzeń cyfrowych stają się coraz bardziej realne. Technologia, mimo swoich zalet, nie jest w stanie zastąpić prawdziwej ludzkiej interakcji, szczególnie w procesie terapeutycznym. Pacjent może znaleźć ulgę w rozmowie z maszyną. Tylko poprzez autentyczną relację z żywym terapeutą możliwe jest pełne zrozumienie jego emocji i pomoc w przezwyciężeniu problemów. Rola terapeuty w tym kontekście staje się szczególnie istotna, a jego obecność – niezastąpiona.
6. Zaburzenia cyfrowe. Jak z nimi pracować?
W obliczu wzrostu liczby osób zmagających się z zaburzeniami wynikającymi z cyfrowych technologii, terapeuci muszą dostosować swoje podejście. Po to aby skutecznie pracować z nowymi wyzwaniami. Zjawiska takie jak wielowarstwowe uzależnienie od sztucznej inteligencji, rozmycie granic między światem online, a offline, czy zanik umiejętności nawiązywania głębokich relacji międzyludzkich, wymagają nowych metod interwencji. Jak więc terapeuci mogą efektywnie pracować z zaburzeniami cyfrowymi, które są obecnie coraz częstszym problemem w gabinetach terapeutycznych?
Pierwszym krokiem jest bycie na bieżąco z rozwojem technologii. Drugim krokiem jest praca z pacjentem, który rozwija uzależnienie od cyfrowych asystentów. Podstawą wtedy jest zwrócenie uwagi na mechanizm, który za tym stoi. Pacjent, który codziennie korzysta z ChatBota, asystenta głosowego, czy aplikacji AI, zaczyna wierzyć, że algorytmy „wiedzą lepiej” niż on sam. Celem terapeuty jest wówczas uświadomienie pacjentowi, że choć technologia dostarcza szybkich odpowiedzi, nie jest ona w stanie zrozumieć kontekstu jego życia czy emocji.
Terapeuci mogą stosować techniki zmieniające perspektywę pacjenta. Przykładem jest analiza sytuacji, w których AI nie potrafiłoby odpowiedzieć na pytanie w sposób pełny. Uwzględniając ludzką emocję, potrzebę indywidualnego podejścia. Dodatkowo, pomocne może być wprowadzenie ćwiczeń. Będą one wymagały od pacjenta zwrócenia się do ludzi zamiast algorytmu. Zachęcanie do rozmów z bliskimi. Budowanie umiejętności rozwiązywania problemów bez pomocy maszyn. A może i najlepszym sposobem będzie zbudowanie przestrzeni do grupowych spotkań?
Współczesny pacjent żyje w dwóch światach. Jednym wirtualnym, a drugim realnym. Dla wielu osób granica między tymi światami staje się coraz bardziej płynna. W rezultacie osoby te nie są w stanie rozróżnić, gdzie kończy się rzeczywistość online, a zaczyna offline. To zjawisko prowadzi do zaburzeń w rozumieniu relacji międzyludzkich. Osłabienia umiejętności komunikacyjnych w świecie rzeczywistym i często braku zdolności do budowania głębokich więzi.
W pracy terapeutycznej kluczowym elementem jest psychoedukacja. Czyli pomoc pacjentowi w zrozumieniu, jak różne są te światy i jak ważne jest umiejętne balansowanie między nimi. Terapeuta może poprowadzić pacjenta przez proces wyznaczania zdrowych granic między online, a offline. Może uczyć go, kiedy i jak korzystać z technologii, aby nie tracić kontaktu z rzeczywistością. Przykładem interwencji może być ustalenie w terapii odpowiednich zasad. W oparciu o procedury online terapeuta może zdecydować, że sesje terapeutyczne będą odbywać się bez technologii. Pacjent będzie zobowiązany do całkowitego wyłączenia wszelkich urządzeń podczas rozmowy z terapeutą. Dodatkowo terapeuta może zachęcać pacjenta do wyłączenia mediów społecznościowych w określonych godzinach dnia. Tak, aby pozwolić sobie na odpoczynek od wpływu cyfrowego świata. Część tego tematu omówiłam w artykule => Bezpieczeństwo pacjentów w psychoterapii online.
Terapeuta może także skorzystać ze wsparcia z osobą, która pomoże pacjentowi w zarządzaniu tym procesem. Jako osoba pracująca z klientami w tym zakresie, oferuje kompleksową pomoc w nauce tego, jak skutecznie korzystać z przestrzeni online. Zapewniając aktualną wiedzę od A do Z. Moja praca obejmuje naukę rozpoznawania granic między światem internetowym, a rzeczywistym. Przykładem jest praca z klientką, która doświadczała zaburzeń cyfrowych oraz zniekształcenia cyfrowego. Pracowałam z nią ponad cztery lata współpracując z psychologiem, skupiając się na rozpoznawaniu zaburzeń cyfrowych, które wpływały na jej życie prywatne oraz zarządzanie biznesem.
Codziennie pracuję z klientami, którzy mają różne zaburzenia cyfrowe. Wyobraźmy sobie sytuację, że wymagamy od siebie rzeczy, które są związane z tym co widzimy w przestrzeni online. Kładziemy się spać w makijażu po to, aby rano wyglądać „świeżo”, tak jak dziewczyny z internetu. Przygotowujemy dania i te które nie są takie jak z social media wyrzucamy. W lustrze nie widzimy swojego odbicia, ale „świnię”, która jest gruba. Nie pracuję, bo nie mam kwiatów, które powinny stać koło komputera. Oczekujemy, że po wrzuceniu jednego postu cały biznes będzie się kręcił. Mogłabym naprawdę długą listę przykładów tutaj wrzucić.
Zaburzenia cyfrowe wpływają na sposób, w jaki postrzegamy siebie i otaczający nas świat. Często, zanim zdamy sobie sprawę z tego, że zaginęliśmy w cyfrowym świecie, nasze zachowanie sugeruje, że coś jest nie tak. Przykładem są mikrosygnały, które mogą występować w codziennym życiu. Zmiana języka, którego używamy, na bardziej „cyfrowy” (np. częste skróty, język informacyjny, brak emocji w wypowiedziach). Czy zmiana mikrogestów, które zaczynają naśladować postawy, a także silna tendencja do częstego sprawdzania telefonu, nawet w sytuacjach wymagających pełnej uwagi.
Terapeuci, psycholodzy powinni być w stanie rozpoznać te subtelne zmiany. Wskazują one na to, że pacjent zanurza się w cyfrowym świecie. Warto także, aby specjaliści, zwłaszcza w pracy z dziećmi i młodzieżą, obserwowali zmiany w zachowaniu. Mogą one być wynikiem niezdrowego kontaktu z mediami społecznościowymi. Takie zachowania mogą obejmować zmniejszenie koncentracji, problemy z podejmowaniem decyzji, brak zainteresowania rozmowami offline. Praca z pacjentem polega wtedy na stopniowym przywracaniu równowagi, analizowaniu zachowań i ponownym wprowadzeniu kontaktu z rzeczywistością.
W erze technologicznej, zaburzenia cyfrowe wymagają podejścia interdyscyplinarnego, które jest kluczem do skutecznej pracy terapeutycznej. Terapeuci muszą umieć współpracować z ekspertami od nowych mediów, psychologami społecznymi oraz specjalistami od ochrony danych i cyberbezpieczeństwa. Dzięki takiej współpracy możliwe jest zrozumienie pełniejszego obrazu pacjenta, który nie tylko zmaga się z problemami emocjonalnymi, ale także z uzależnieniem od cyfrowych technologii.
Terapia, w której terapeuta potrafi rozmawiać z pacjentem o tym, jak zrealizować zdrowszy kontakt z cyfrowymi technologiami, jest bardziej kompleksowa. Warto, aby terapeuci korzystali z narzędzi cyfrowych, które pomagają monitorować nawyki pacjentów w zakresie korzystania z internetu, a także oferowali wsparcie w zakresie zarządzania czasem online i offline.
Praca z zaburzeniami cyfrowymi wymaga elastyczności i kreatywności w stosowaniu różnych metod terapeutycznych. Najważniejsze jest uświadomienie pacjentowi, że technologia może wspierać, ale nie zastąpi prawdziwego kontaktu z innymi ludźmi. Pacjent powinien znać zagrożenia płynące ze świata online. Zaburzenia cyfrowe mogą prowadzić do utraty „siebie”. Terapeuci, którzy aktywnie pracują nad powrotem pacjentów do zdrowych granic między światem cyfrowym, a rzeczywistym, mogą pomóc im lepiej zarządzać swoją obecnością w obu rzeczywistościach i poprawić jakość ich życia.
7. Co terapeuta powinien wiedzieć w sprawie zaburzeń cyfrowych?
W erze cyfrowych rewolucji, terapeuci stają przed nowymi wyzwaniami. Wymagają one aktualizacji narzędzi diagnostycznych i interwencyjnych, ale także przedefiniowania swoich ról i metod pracy. Technologie cyfrowe, AI i media społecznościowe w znaczący sposób wpływają na pacjentów. Ich obecność w codziennym życiu nie pozostaje bez konsekwencji dla zdrowia psychicznego. W tym kontekście, terapeuci muszą być w pełni świadomi nowych zagrożeń. Ale także szans, jakie niosą zmiany w sposobach komunikacji i interakcji międzyludzkich. Jakie są więc kluczowe zasady, które terapeuta powinien wdrożyć w swojej praktyce?
Współczesny pacjent, który żyje w świecie cyfrowym, przynosi ze sobą unikalne wyzwania. Terapeuci muszą uważnie obserwować objawy, które mogą wskazywać na wielowarstwowe uzależnienie od technologii, utratę umiejętności interakcji w świecie offline, a także zaburzenia emocjonalne związane z nadmiernym kontaktowaniem się z asystentami głosowymi AI. Wśród głównych punktów ostrzegawczych warto zwrócić uwagę na:
- Zatarcie granic między online, a offline – osoba, która ma trudności z rozróżnieniem między tym, co jest realne, a tym, co jest cyfrowe, może przeżywać zaburzenia cyfrowe związane z percepcją rzeczywistości. Zmniejszenie umiejętności rozróżniania między tymi dwoma światami prowadzi do poczucia zagubienia i braku spójności w życiu codziennym.
- Izolacja i preferencja kontaktów online – osoba, która woli rozmowy z ChatBotami, asystentami głosowymi, albo woli nawiązywać relacje w mediach społecznościowych niż w realnym świecie, może doświadczać trudności z budowaniem autentycznych więzi międzyludzkich. To sygnał, że rzeczywiste relacje międzyludzkie są zepchnięte na dalszy plan, a technologia staje się substytutem emocjonalnym.
- Zaburzenie uwagi i nadmierne angażowanie się w mediach społecznościowych – osoby, które spędzają zbyt dużo czasu w wirtualnym świecie, zwłaszcza na platformach takich jak TikTok czy Instagram, mogą doświadczyć trudności w koncentracji, powierzchownych interakcji i poczucia chronicznego zmęczenia. Sygnałem do niepokoju może być również uzależnienie od „dopaminy” płynącej z interakcji online, np. polubień i komentarzy.
- Zaburzenia cyfrowe związane z identyfikowaniem się z wirtualnymi postaciami – zwłaszcza młodsze osoby, mogą zaczynać utożsamiać się z cyfrowymi postaciami lub wizerunkami, które kreują w sieci. Takie zjawisko może prowadzić do zaburzeń tożsamości, gdzie granice między osobą realną, a cyfrową zaczynają się zacierać.
Kluczowym aspektem pracy terapeuty w cyfrowym świecie jest gotowość do słuchania pacjenta, także w kontekście jego doświadczeń cyfrowych. Warto zwrócić uwagę, że pacjent może mówić „cyfrowym językiem”, który różni się od tradycyjnych rozmów interpersonalnych. Słuchanie i zrozumienie tego języka, który może obejmować:
- Napięcia związane z przetwarzaniem informacji – osoba może doświadczać trudności w selekcjonowaniu informacji, niepewności co do wiarygodności źródeł czy poczucia chaosu informacyjnego. Warto słuchać o tym w kontekście, jak radzi sobie z nadmiarem danych i bodźców.
- Zrozumienie emocji wyrażanych w formie cyfrowej – emocje wyrażane w sieci, zarówno w postaci tekstów, obrazów, jak i mediów wideo, mogą różnić się od tych przekazywanych w bezpośrednich relacjach międzyludzkich. Terapeuta powinien być gotowy do interpretacji tych emocji, uwzględniając różnice w sposobie komunikacji.
- Przeżywanie cyfrowych napięć – współczesne zjawiska, takie jak cyfrowy hejt, mogą wywoływać silne napięcia emocjonalne i przekładać się na zdrowie psychiczne. Terapeuta musi być przygotowany do tego, aby rozpoznać tego rodzaju trudności, które mogą nie być od razu widoczne w klasycznej formie terapii.
Gotowość do słuchania „cyfrowych języków” oznacza także, że terapeuta powinien na bieżąco rozwijać swoje umiejętności w zakresie rozumienia i interpretowania cyfrowych narzędzi komunikacji. Być może w przyszłości część terapii będzie odbywać się poprzez rozmowy z AI, czy przy użyciu aplikacji do terapii online. Ważne jednak jest to, aby terapeuta znał zaburzenia cyfrowe i narzędzia cyfrowe. Żeby wiedział, jak wykorzystać je w terapii, zachowując przy tym autentyczność procesu terapeutycznego.
Z jednej strony, w obliczu rosnącej roli AI, terapeuci mogą poczuć się zagrożeni jako, że technologia może zdawać się oferować szybsze, łatwiejsze i tańsze rozwiązania dla pacjentów. Z drugiej strony, to właśnie ludzkie podejście, pełne empatii i zrozumienia, stanowi fundament procesu terapeutycznego, którego AI nigdy nie będzie w stanie w pełni zastąpić. Kluczem jest więc zachowanie swojej podmiotowości w tym nowym kontekście.
Dziś, aby skutecznie pomagać, nie wystarczy już stwierdzenie, że ktoś „jest uzależniony od internetu”. Uzależnienie przybiera wielowarstwowe formy. Terapeuta powinien rozumieć, od czego dokładnie pacjent jest uzależniony, dlaczego oraz co to w jego życiu zastępuje. Tylko wtedy może pracować z mechanizmem, a nie z objawem. Inaczej to leczenie bólu bez poznania jego źródła. Zamiast uwolnienia od cierpienia, tylko je maskujemy.
Terapeuci nie powinni traktować AI jako konkurencji. AI to narzędzie, które może ich wspierać, ale nigdy nie zastąpi głębokiej relacji międzyludzkiej. Ich rola polega na byciu w kontakcie z pacjentem w sposób autentyczny. Na budowaniu przestrzeni zaufania i na dawaniu pacjentowi czegoś, czego maszyna nigdy mu nie da. Tego prawdziwego „bycia” w chwili terapii. Praca z pacjentem, który doświadcza trudności wynikających z cyfrowego świata, powinna polegać na wsparciu go w przywracaniu równowagi między światem online, a offline. Pamiętając o jednoczesne dbanie o granice, które pozwalają na prawdziwe doświadczenie kontaktu z drugim człowiekiem.
Warto więc w terapii podjąć wyzwanie, jakim jest integracja narzędzi cyfrowych, zachowując jednocześnie wrażliwość na potrzeby pacjenta oraz dbając o własną podmiotowość. W świecie pełnym technologii to właśnie człowiek staje się najważniejszym „interfejsem” tym, który rozumie, czuje i towarzyszy naprawdę.
Jeśli pracujesz z pacjentami w gabinecie, szkole, poradni czy w ramach SuperWizji i dostrzegasz, że coraz więcej wyzwań Twoich pacjentów lub uczniów wynika z funkcjonowania w świecie online, zapraszam do kontaktu.
Wspólnie możemy zbudować podejście terapeutyczne, które odpowiada na wyzwania współczesności. Z uważnością na granice, empatię i relację, której żaden algorytm nie zastąpi.
Zachęcam do współpracy, indywidualnej i instytucjonalnej.